Dom

Dom

wtorek, 7 lipca 2015

63. Drzwi zewnętrzne z naświetlem i drzwi prowizoryczne z kłódką

2014-04

Zanim przystąpimy do montażu jakichkolwiek instalacji wewnątrz domu, należy go najpierw zamknąć, czyli doprowadzić do tzw. stanu surowego zamkniętego. Aby tego dokonać trzeba wprawić okna oraz drzwi zewnętrzne. Okna już są. Teraz czas na drzwi i możemy umawiać się z hydraulikiem, elektrykiem, gazownikiem i płytkarzerm.

Najpierw sądziliśmy, że trwalsze i łatwiejsze w utrzymaniu będą drzwi stalowe. Panele drzwi stalowych, czyli tzw. skrzydła, robione są w ten sposób, że z zewnątrz, po obydwu stronach, jest okładzina z blachy, ładna, profilowana, tłoczona, do wyboru do koloru, wyglądająca często jak drewno. W środku natomiast są płyty z jakiegoś tworzywa, poliuretanu albo innego świństwa chemicznego, które to świństwo nie stanowi tajemnicy wyłącznie dla chemików, za to pozostając tajemnicą dla reszty ogółu zapewnia ciepło. Wiadomo, drzwi z samej blachy nie są dobrym izolatorem ciepła, więc bez świństwa w środku nie nadawałyby się do domu.
Podobno drzwi z blaszanymi okładzinami nie trzeba konserwować, nie wypaczają się i służą latami. Opcja jest więc do rozważenia.

O drzwiach drewnianych słyszy się różne opinie. Zwolennicy zapewniają, że nie ma lepszych drzwi od drewnianych. Że są ciepłe, ładne i trwałe. Twierdzą oni, że drzwi metalowe zawsze przemarzają:
– Nawet jeśli samo skrzydło jest w środku ocieplone, to na ościeżnicy przemarzania nie da się uniknąć i jeśli ktoś mówi, że uszczelka załatwi temat to się myli. A straty cieplne przy drzwiach zewnętrznych bywają ogromne - przekonywał nas jeden ze sprzedawców drzwi drewnianych, żywo zainteresowany wykonaniem planu sprzedażowego narzuconego mu przez zwierzchników.
O drzwiach drewnianych mówi się ponadto, że potrafią się wypaczyć, że trzeba je malować, że płowieją w słońcu, że się rozsychają albo że butwieją.

No to jesteśmy w kropce. Nie wiadomo co wybrać?

Szukanie drzwi w Internecie bardzo mnie zmęczyło. Ze zdjęć kompletnie niczego nie umiałam wywnioskować. Sam wzór drzwi to nie wszystko. Do każdego modelu trzeba dopasować opis – jakie okucia, jakie zamki, jakie ościeżnice, jakie klamki i w ogóle mnóstwo wariantów, parametrów i nazw, których nie rozumiem. Natknęłam się na oznaczenia i systemy trzyliterowe i wielocyfrowe, których znaczenie rozumieją zapewne tylko sprzedawcy i ludzie od marketingu biznesu drzwiowego. Toż to gorsze niż gwara śląska!

Nie nie, na szukanie drzwi w Internecie zmarnowałam mnóstwo czasu, a jak już jakieś mi się spodobały to za cholerę nie byłam w stanie określić, ile to w całości może kosztować. W cennikach publikowanych na stronach i w katalogach podane są ceny samych skrzydeł, bez akcesoriów, bez klamek, bez zamków, bez montażu i - co najważniejsze - bez ościeżnic!. Czyli wiem, że nic nie wiem.

Odradzam więc szukanie drzwi w Internecie, przynajmniej do czasu, aż przestanie się być - jak ja - całkowitym laikiem w tym temacie. Laikowi wypada po prostu wsiąść w samochód i pojechać w kilka miejsc, żeby ktoś kto się zna opowiedział o tym osobiście i pokazał, co i w jakiej cenie ma do zaoferowania. Tak też zrobiliśmy.

Przyjaciel Adam dał nam adresy trzech firm w Łodzi handlujących drzwiami. Jedna z nich to ogromny skład drzwi, gdzie wybór powinniśmy mieć największy z możliwych. Pojechaliśmy tam. Faktycznie, powierzchnia salonu, z samymi tylko drzwiami, przyprawia o zawrót głowy. Kaufland się chowa. Mieli tam ofertę większości marek, jakie można spotkać w Internecie.

Niestety, obsługa w tym salonie bardzo nam się nie podobała. Najpierw długi czas czekaliśmy, aż pani znajdzie dla nas czas. Komputer i stosy dokumentów na biurku bardzo ją pochłonęły. Potem, gdy już go znalazła, była bardzo niemiła i zniecierpliwiona, że o wszystko chcemy pytać. Zaproponowała nawet, że da nam po prostu katalogi i sobie poczytamy, a wrócimy do niej, jak już będziemy zdecydowani o co nam chodzi. Hmm, chyba nie na to liczyłam fatygując się do sklepu osobiście!

Nasze drzwi okazały się nietypowe, ponieważ są wyższe od standardowych wymiarów. Nad skrzydłem bowiem zaprojektowane jest tzw. naświetle, czyli przeszklone okienko, jakie spotyka się w dawnych wiejskich chatach. Niestety, naświetle górne to nie jest dziś typowa sprawa i nie wszyscy producenci produkują odpowiednie ościeżnice umożliwiające zamontowanie naświetla nad drzwiami. Częściej spotyka się naświetla boczne, czyli dostawki poszerzające drzwi. Ale górne? Niestety, nie jest w modzie.
- A kto dzisiaj wstawia takie drzwi z górnym naświetlem!? Phi – prychnęła ekspedientka pogardliwie.

Niemiła pani w salonie poinformowała nas, że z powodu naświetla górnego wśród drzwi stalowych oferta zawęża nam się jedynie do dwóch producentów, a cena samego tylko naświetla wynosi około 700 zł. Czyli za całość drzwi wraz z usługą montażu i z naświetlem zapłacimy co najmniej 4700 zł, ale dokładnie ile to ona nie wie, bo musiałaby to policzyć!
Wyraźnie nie miała ochoty liczyć tego teraz, chociaż była w pracy, która na tym, jak mi się zdaje polega. Ewidentnie chciała się nas pozbyć, co udało jej się znakomicie. Nie lubimy tej pani i przy obecnym, zasypanym towarami rynku, nie musimy znosić jej arogancji. Albercik! Wychodzimy!

Drugi z adresów od Adama to adres producenta drzwi. Z jego strony internetowej wynikało, że zajmuje się raczej produkcją drzwi drewnianych, których my chyba nie chcemy, ale postanowiliśmy podjechać do tej firmy osobiście, porozmawiać i zdecydować na miejscu.

Producent okazał się małą rodzinną firmą, która istnieje od ponad 50 lat. Przywitał nas starszy, miły pan, który wprawdzie niezbyt orientuje się w ofercie, za to był serdeczny i oprowadził po zagraconym składziku, pozapalał światła i zadzwonił po syna. Syn, czyli obecny właściciel, pojawił się po chwili (mieszkają w podwórku) i z nim rozmowa wkroczyła na profesjonalny lewel.

Panowie ci zrobili na nas bardzo dobre wrażenie. Okazało się, że naświetle górne to żaden problem i że koszt całych drzwi wzrośnie z powodu naświetla o 400 zł (400 to nie 700!!! Okazało się także, że możemy zakupić u nich drzwi stalowe, bo takimi również handlują, ale szczerze je odradzali:
- Drzwi stalowe są po prostu zimne. Prawdziwe drzwi muszą być drewniane. Jeszcze nikt nic lepszego od drewna nie wymyślił. Taka prawda, Oczywiście pod warunkiem, że są to dobre drewniane drzwi, a nie jakieś chińskie z marketu. No i drewniane nie oznacza, że składają się z samego drewna, a ludzie często tak właśnie myślą. To ja mówię, że nic podobnego.

O chińskich drzwiach z marketu, poza tym, że są stosunkowo tanie, nie słyszeliśmy nigdy żadnych pozytywnych opinii. Nasi przyjaciele mieszkający w domku jednorodzinnym dokonali kiedyś zakupu takowych tanich drzwi, niby zewnętrznych i niby drewnianych. I stało się z nimi wszystko to złe, co z drzwiami drewnianymi stać się może.
Otóż drzwi wypaczyły się po pierwszym deszczu. Między skrzydłem a futryną powstały szczeliny, które zmusiły gospodarzy do zamontowania w przedpokoju karnisza i zawieszeniu na nim grubych kotar zatrzymujących wiatr. Ponadto po niespełna roku, od zewnętrznej strony, drzwi wyglądały jakby miały 30 lat. Straciły całkiem kolor a pokrywająca je pierwotnie farba jakby wyparowała, drzwi wyglądały, jakby nigdy nie były pomalowane. Stały się spłowiałe, rozeschnięte i jakieś takie surowe, nagie, niszczejące. Wyglądały naprawdę źle. I cóż z tego, że kosztowały tylko 1600 zł i że były "drewniane"?

Panowie, tata z synem, kręcili głowami słuchając opowieści o takich właśnie drzwiach:
- Proszę pani, te marketowe to chyba z papieru robią, a nie z drewna. Co to jest za drewno i czym to jest malowane to nikt nie zgadnie. Myśmy tu już przerobili setki klientów, którzy się na tę taniochę połakomili. No i wyrzucone w błoto pieniądze. To szkoda sobie nawet tym głowy zawracać. Jeszcze drzwi środkowe – no to można się pokusić. Ale nie zewnętrzne!

Panowie zapewniali, że drzwi, które oferują, nie wymagają konserwacji, bo są malowane kilkunastoma warstwami, bardzo odpornych na czynniki zewnętrzne, farb, jakoś specjalnie napylanych. Zapewniali też, że drzwi mają doskonałe parametry cieplne. W środku. między drewnianymi elementami zewnętrznymi, znajduje się bowiem płyta z poliuretanu która powoduje, że drzwi są cieplejsze i lżejsze od drewna:
- Całość z litego drewna byłaby zbyt ciężka, bo nasze drzwi mają 8 cm grubości. A piana w środku załatwia temat – tłumaczył syn.
Dodatkowo panowie pokazali nam drzwi w przekroju, czyli dostaliśmy do obejrzenia przygotowany specjalnie na ekspozycję fragment rozkrojonych drzwi:
- Żeby nie kupować kota w worku, a konkretne rzeczy, świadomie.Niech państwo popatrzą, drewno po brzegach, ale w środku stalowe solidne zbrojenie i ciepła piana.
W przekroju faktycznie widać, że wewnątrz skrzydła znajduje się metalowa rama, która gwarantuje, że drzwi się nie wypaczą. Nigdy!

Panowie z wielką pasją opowiadali, że drzwi to już w zasadzie mebel. A mebel, poza tym, że ma spełniać swoje właściwości, to musi być jeszcze ładny. Cóż, wygląda na to, że drzwi to całe ich życie, od pokoleń.
Przekonali nas. Na koniec pan-syn pokazał nam drzwi własnej produkcji zamontowane w jego własnym domu, które użytkuje już od pięciu lat (chyba nie kłamał) i faktycznie, wyglądały jak nowe.

Cały koszt, z naświetlem i montażem, wynosi 3300 zł. Czas oczekiwania to około 5 tygodni – bo muszą je zrobić. Ok., bierzemy!

Wybraliśmy kolor, bardzo ciemny brąz, niemal czarny. A wzór dokładnie taki, jaki Marek sobie wymarzył, czyli z boku wąska, długa szybka oprawiona w aluminiowe okucie, biegnące po całej wysokości. Dokładnie taki wzór miały upatrzone przez nas drzwi stalowe, z tym że stalowe dostępne były tylko w kolorze siwym. A tu, nie dość że mamy ciepłe i "prawdziwe" drzwi drewniane, to jeszcze w lepszym kolorze.
Zamówiliśmy. Zapłaciliśmy zaliczkę 600 zł i teraz czekamy.
Oczywiście zamówione przez nas drzwi są kompletne. Zawierają ościeżnicę z naświetlem, skrzydło, mają wmontowane dwa zamki z certyfikatem jakości, wszelkie progi, uszczelki i klamki. Już o nic nie trzeba się martwić, niczego dodatkowo zamawiać ani wybierać (klamkę wybraliśmy - pan-syn pokazał katalog i pokazałam palcem "Ta!").


W drodze powrotnej oczywiście naszły nas wątpliwości, czy na pewno warto takie drzwi montować na obecnym etapie budowy, gdy nie ma tynków ani wylewek, gdy do domu będą wnoszone tony rur, sprzętów i materiałów budowlanych?
- Drzwi zewnętrzne to prawie mebel. Proszę się zastanowić, czy warto montować je teraz. Zazwyczaj ludzie zakładają drzwi docelowe na końcu, a w czasie budowy funkcjonują drzwi prowizoryczne. Albo jakieś tanie stalówki, albo takie wrota zbite po prostu z desek czy płyt. No, chyba że będziecie uważać, zabezpieczycie te drzwi jakąś tekturą albo folią. Ale wie pan, jeden poszanuje a drugi nie. Różni są budowlańcy - mówił pan-syn.

No cóż. Wątpliwość została zasiana. Szkoda by było posiadać zniszczone drzwi zanim się wprowadzimy. Sami chcemy je zniszczyć.
Z drugiej strony tyle się słyszy o kradzieżach na budowach, że może zanim przystąpimy do zakładania instalacji warto by było podpisać umowę z firmą ochroniarską? Z kolei aby podpisać taką umowę trzeba mieć zamontowane solidne drzwi, i to z atestowanymi zamkami. Czyli zaklęty krąg normalnie.
I co tu robić?
Sama ochrona kosztuje 60 zł miesięcznie, ale założenie instalacji monitoringu to koszt ok. 1600 zł – tak się dowiedziałam przez telefon. Czy naprawdę już teraz musimy bulić za tą ochronę? Co niby mamy teraz chronić? Puste ściany?

Zdecydowaliśmy, więc, że nad ochroną pomyślimy potem. A póki co Marek postanowił wykonać prowizoryczne, tymczasowe drzwi, samodzielnie. Z desek, które leżą na placu budowy. W końcu 5 tygodni czekania na drzwi "prawdziwe" przed nami

Owszem, najpierw rozważaliśmy kupienie najtańszych drzwi stalowych w markecie, ale zakup taki, choć jest tani, nie jest darmowy. Za najtańsze drzwi musielibyśmy zapłacić około 300 zł. Do tego trzeba dokupić zamek, narzędzia do ich zamontowania (jakieś wiertła, kołki i inne rzeczy, na których się nie znam).
Marek stwierdził, że to bez sensu w sytuacji, gdy tyle drewna leży na działce. Postanowił zrobić drzwi samodzielnie:
- Choćby po to, żeby ci udowodnić, że umiem!
- Ale oczywiście że umiesz, ja nie wątpię. Tylko czy to ma sens?
- Ma ma. Kocham rżnięcie!
- Dobra. Rób! - postanowiłam nie odbierać mu zapału, bo na widok wyrzynarki i nowego młotka oczy mu się dziko zaszkliły. Facet to facet, gdy odłoży na chwilę instrument i komputer to zaraz szuka sobie męskich zabawek :)

Dobra, decyzja zapadła - Marek robi drzwi. A więc wycieczka do marketu budowlanego. Kupiliśmy kłódkę, skobel, zawiasy, wkręty, wiertła, młotek, wkrętak, kabel z wtyczką do wykonania przedłużacza, klucze ampolowe i parę innych, potrzebnych na budowie rzeczy. Za wszystko zapłaciliśmy 160 zł, ale materiały zużyte na same tylko drzwi kosztowały nas około 80 zł, nie licząc oczywiście desek, które są.

Ja kosiłam trawę, a Marek zajął się robieniem drzwi tymczasowych. Przycinał deski wyrzynarką, zbijał je ze sobą deskami poprzecznymi, dobił deskę na ukos (tzw. zet-zastrzał, żeby drzwi były stabilne i nie wypaczały się w rąb). Do muru przy wejściu przytwierdził dwie dechy po dwóch stronach, a następnie przykręcił do nich z jednej strony zawiasy, a z drugiej strony skobel. Naszarpał się z tym trochę, ale swego dopiął, Drzwi są! Nad nimi, w miejscu naświetla, została spora dziura, którą Marek zaślepił dodatkowymi deskami.
I wszystko działa!
Drzwi trzymają się na zawiasach i można zamknąć je na kłódkę firmy Gerda.
Oczywiście zamknięcie to ma charakter bardziej psychologiczny niż faktycznie chroni przed włamaniem, bo jeśli ktoś zechce takie drzwi sforsować, to zrobi to bez problemu. Jednak na razie to powinno wystarczyć. Na wielu budowach widuję takie właśnie prowizoryczne drzwi.







Zresztą, na naszej budowie jeszcze nie ma czego ukraść. Nawet gdy zaczniemy robić hydraulikę to i tak grzejniki i piec będą instalowane na samym końcu, gdy dom będzie zamknięty na dobre, "prawdziwymi" drzwiami. Na razie rozrzucone w środku, pocięte na wymiar, plastikowe rury kanalizacyjne, nie stanowią wartości dla ewentualnych złodziei, nie ma więc czego pilnować. Okien przecież złodzieje nie wymontują, bo dookoła mieszkają czujni sąsiedzi i stale obserwują. Sąsiedzi zawsze dzwonią, gdy coś niepokojącego widzą na budowie. Jak dotąd dzwonili trzykrotnie: dwa razy, gdy wiatr zerwał papę z dachu i raz, gdy otworzyła się brama na oścież (wtedy stary przerdzewiały łańcuch się urwał). Nie sądzę więc, aby możliwa była kradzież nowych okien, bo trzeba by podjechać po nie dużym samochodem i pracować nad ich wymontowaniem kilka godzin, a w tym czasie sąsiedzi z pewnością zdążą zareagować.

Niestety, mieszkamy w Polsce i rozważania na temat „jak się ustrzec przed okradzeniem budowy” nie są pozbawione sensu. Znam historię okien na pewnej budowie, które zamontowano jednego dnia, a zniknęły już dnia następnego. I bynajmniej dom nie stał na odludziu, obok mieszkali czujni sąsiedzi. Ba, nawet pytali złodziei "co tu się dzieje, czemu demontują okna?". I co usłyszeli? Usłyszeli podziękowania za zainteresowanie, że to bardzo dobrze mieć takich czujnych sąsiadów, że czasy takie podłe. Ale żeby się nie martwić, bo oni tu są na zlecenie właścicieli. Rzekomo wczoraj owi "fachowcy" zamontowali przez pomyłkę okna dwuszybowe, a klient zamówił okna trzyszybowe i teraz muszą to wszystko odkręcać! Jeszcze zbolałych robotników zagrali! Podczas interwencji sąsiadów złodzieje zadzwonili nawet – oczywiście fikcyjnie – do właściciela i udawali rozmowę z nim, mówili, że są już na miejscu, że robią tak jak było umówione i że wszystko gra. Gratulowali też czujnych sąsiadów! W tej sytuacji sąsiedzi zostali uspokojeni i odpuścili. A okna zniknęły. Tak zwana kradzież na bezczela, z niespotykanym tupetem. Fakt, nie zmyśliłam tego.
Opowiedzieliśmy Wojtkowi-sąsiadowi tę historię i obiecał, że gdyby podjechała jakaś ekipa i zaczęła wymontowywać nasze  okna, to on od razu dzwoni najpierw na policję a potem do nas!


Po czasie powiem, że drzwi prowizoryczne można sobie darować. Gdy zamontowano nam drzwi docelowe, zabezpieczyliśmy je przed zabrudzeniem i uszkodzeniami, owijając je folią streczową, pod którą wsunęliśmy tekturę wyciętą z jakiegoś pudła. Klamkę owinęłam folią piankową i zakleiłam taśmą, więc spokojnie może ją dotykać robotnik z najbardziej nawet pobrudzonymi rękami. Nic się nie pobrudzi ani nie obije. Na progu rozciągnęłam docięty na szerokość futryny pasek folii fundamentowej, tej gumy rozwijanej, co to kawałek został z budowy. I wprawdzie teraz drzwi trzeba lekko docisnąć na uszczelkach, aby zamknąć zamki, ale po drewnianym, meblowym progu, z aluminiowymi zdobieniami, żaden robotnik nie depcze.
No i trzeba uczulać fachowców, żeby dbali o drzwi, żeby uważali na nie, żeby obchodzili się ostrożnie, nie obtłukiwali i wnosili do środka sprzęty używając mózgów. To działa.
Nie zauważyłam dotąd żadnych zniszczeń.
Oczywiście należy tego wszystkiego pilnować i patrzeć robotnikom na ręce, bo takich pedantów jak pan Jarek-majster i pan Kukułka -hydraulik, których można zostawić na budowie samych i mieć pewność, że zadbają jak o swoje, to niestety zbyt wielu nie ma.
Przy robieniu wylewek dodatkowo zabezpieczyłam boczne futryny drzwi tekturami, które przykleiłam siwą taśmą klejącą do muru, robiąc boczne tekturowe ościeżnice. Wystarczyło.
Zresztą robotnicy gdy widzą, że właściciele się pieszczą i dbają o każdy detal, że są pedantyczni (wzięłam tę rolę na siebie) i gdy uczulają, aby niczego nie poniszczyć, raczej też podchodzą do sprawy poważnie. Dziś każdemu zależy na opinii i na tym, aby ostatecznie klient zapłacił, a nie wykłócał się o obniżenie ceny z powodu zniszczeń.

7 komentarzy:

  1. Bardzo ładne drzwi, można prosić namiary na tę firmę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam www.kluczykolsztyn.pl – wymieniają zamki od ręki. Ostatnio z żoną skorzystaliśmy z ich usług i jesteśmy zachwyceni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Drzwi zewnętrzne w domu są bardzo ważne. Ja zdecydowałem się na drewniane drzwi zewnętrzne, które są odporne na wiele czynników, w tym na włamania, co jest potwierdzone certyfikatem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Klamka na drzwiach to element, której każdego dnia dotykają setki ludzi. Wielu z nich przenosi bakterie. Dlatego warto kupić tego typu https://fam-to.pl/pl/powloka-antybakteryjna/ klamki z powłoką antybakteryjną.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak i drzwi to i porządne zamki. Jest kilka bardziej popularnych firm, ja tak postawiłam na zamki lob, powinniście też może i tym się zainteresować.

    OdpowiedzUsuń
  6. Naświetla wyglądają bardzo fajnie mnie się mega podobają i cieszę się, że nasze drzwi zewnętrzne z aluminium również je mają. Dają troche światła do środka i ładnie front wygląda dzięki nim. Najważniejsza jest jednak izolacyjność drzwi, u nas bez zarzutu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten wpis jest bardzo interesujący

    OdpowiedzUsuń