Dom

Dom

środa, 7 listopada 2018

109. Spawanie bezszwowe, czyli instalacja gazowa

2015-06

Dziś dwaj sprytni chłopcy, zbyt młodzi, by nazywać ich panami, rozpoczęli zakładanie w naszym domu wewnętrznej instalacji gazowej. Ta szumna nazwa „instalacja” de facto oznacza kilka stalowych, zespawanych ze sobą rurek. Niby takie to banalne, ale nie do końca.

Ich pracę poprzedził telefon od faceta, którego zatrudniliśmy do całości prac związanych z podłączeniem gazu. Jego firma ma wykonać zarówno modernizację przyłącza gazowego zewnętrznego, co wiąże się z wykopami w ulicy, jak i instalację wewnętrzną.

No więc ów gazownik zadzwonił i oznajmił:
- Jutro przyjedzie tam do was ekipa do instalacji wewnętrznej. To proszę, żeby ktoś im otworzył bramę i dom. Mają być na godzinę ósmą.
Koniec telefonu. Krótko i na temat.

Dobra. Stawiliśmy na działce o godzinie 7:58. Ekipa, czyli dwóch chłopaków przed trzydziestką, w szarych i czystych ogrodniczkach na szelkach, czekało już na nas w półciężarowym aucie. Przywitali się z nami z radosnym uśmiechem, „bo ładna pogoda” i poprosili o otwarcie bramy, żeby dało się wjechać autem wgłąb działki, tyłem. 


Wjechali obok ganku, lekko na ukos, otworzyli tylne wrota samochodu i wypakowali z niego wielkie imadło. Następnie ściągnęli na trawę stalowe rurki i rozpoczęli obchód domu, żeby się zorientować, co też oni mają tu wykonać i w jaki sposób:
- A ha, to znaczy się tu kotłownia tak? Dobra, to tu wejdziemy przez mur, wysoko pod sufit, tu damy nad oknami, tak damy wyżej, bo jakbyście chcieli kiedyś rolety założyć, to żeby było miejsce na kasetę, a ha, a tędy tu w dół polecimy, pod tym no, tu, i wejdziemy sobie do kuchni po ścianie. No dobra wszystko jasne.
Zanim rozpoczęli swoje prace wypytali jeszcze, którędy biegną kable instalacji elektrycznej, żeby przy wierceniu ich nie uszkodzić. No i zajęli się robotą, podśpiewując radośnie wraz z radioodbiornikiem (który uruchomiłam, żeby mi było weselej malować).

Poza imadłem i skrzynią pełną narzędzi, panowie mieli ze sobą najważniejsze chyba urządzenie – spawarkę. A do niej, na samochodzie, jakieś kolorowe butle z tzw. gazami technicznymi do spawania. 


Zaspokajając moją ciekawość jeden z nich wyjaśnił mi, że do gazu muszą być rury stalowe, innych się nie robi, i że u nas rury te będą spawane na miejscu, w celu połączenia ich bezszwowo!
- A na pewno wszystko będzie szczelne? Bo ja się gazu bardzo boję, żeby się nie ulatniał nigdzie na tych spawaniach i łączeniach? Macie jakiś miernik, żeby sprawdzić szczelność? Taki pikający licznik Geigera, czy jak on się tam nazywa?
- He he, proszę pani. Jakby to pani wyjaśnić – chłop się załamał moją ignorancją w temacie – Ja za moje spawanie daję sobie rękę uciąć, nie ma możliwości, żeby cokolwiek było nieszczelne. Ale moje zapewnienia nikogo nie interesują, bo i tak całość instalacji będzie sprawdzana pod ciśnieniem. Będzie próba pod ciśnieniem 100 razy wyższym, niż normalnie będzie pani miała w rurach. I słusznie, bo spawy zawsze są ok., ale nikt nie poręczy, że np. zawory są szczelne. Bo to produkcja taśmowa, przemysłowa, i pęknięcia się zdarzają. Dlatego próby ciśnieniowe zawsze muszą być. Spokojnie.

Okazało się, że panowie mają za zadanie wykonanie tylko instalacji wewnętrznej, natomiast nie wiedzieli kto i kiedy będzie wykonywał dalsze elementy tej instalacyjnej układanki:
- My mamy rozciągnąć rurki w domu. A co dalej, to nie wiem. To już z szefem trzeba. Może my będziemy robić, a może kto inny. Dziś u was robimy tylko rurki.
Panowie przyjechali do nas spod Tomaszowa, blisko 100 km. Faceta, który „robi” naszą instalację nie widziałam na oczy. Raz był na działce (umówił się wtedy z Markiem, ja nie mogłam być), a teraz przysłał ekipę i nikt nie wie co dalej. Ani umowy, ani zaliczki. Jakoś tak śmiesznie.

Instalacja wewnętrzna gazowa, czyli stalowa rurka, rozpoczęła się na zewnątrz domu, na ścianie szczytowej, w miejscu gdzie ma być zainstalowana skrzynka gazowa. Skrzynki jeszcze nie ma, za to rurka została przymocowana do muru przy pomocy dokręconych do niego uchwytów. Panowie przewiercili się na wylot przez ścianę domu i „weszli” rurką do kotłowni, na górze przy suficie. 
 

Następnie pokierowali rurkę tak, by obeszła zabudowę kartonowo – gipsową, którą Marek zasłonił rury od kanalizacji i c.o., a następnie rurka ta została sprowadzona w rogu w dół, do miejsca gdzie będzie podłączany piec gazowy. A więc rury idą wierzchem. 
 




 

Panowie twierdzą, że rury gazowe można zabudowywać karton-gipsem, można więc było nie spieszyć się z tą zabudową rur kanalizacyjnych, tylko poczekać na rurki gazowe i zabudować całość,, żeby jak najmniej rurek w kotłowni było odkrytych. Ale mnie jedna rurka przy suficie wcale nie przeszkadza, a Marek twierdzi, że jednak woli rury gazowe na wierzchu, bo czuje się z tym bezpieczniej.

Panowie najpierw docięli rurki na potrzebne wymiary, aby utworzyć z nich kształt dopasowany do krzywizn ściany. Potem zespawali je odpowiednio, tworząc dziwaczną konstrukcję, która spokojnie może pretendować do dzieła sztuki współczesnej i być wystawiana w awangardowych galeriach sztuki. Jak te treblinki w filmie, kurka wodna. 






Po zespawaniu konstrukcja została przyniesiona do kotłowni i przymocowana do ścian, a następnie połączona ostatnimi spawami, wykonywanymi już w pomieszczeniu, z resztą rurek, które przechodziły przez ścianę na wylot. Na koniec panowie umalowali rurki znajdujące się w środku na szaro:
- Bo my malujemy te w środku na szaro, a te na zewnątrz na żółto. Bo gazowe na żółto się robi – wyjaśnili.
- A czy te kolory są obowiązkowe? Nie można przemalować? – spytałam.
- Można można, przemalujecie sobie jak będziecie chcieli. Po prostu my robimy na żółto i na szaro, tak jak w sieciach przemysłowych się robi. W przemysłówce to tak, to takie kolory muszą być, ale w mieszkaniówce to nie. 


Spawanie w kotłowni, mocowanie rurkowej konstrukcji a następnie malowanie rurek przytwierdzonych uchwytami blisko ścian, narobiło trochę bałaganu. Moje czyste, umalowane prawie na gotowo ściany są do poprawki. Tu brudne, tam nadpalone, tam maźnięte szarą farbą. No dobra. Liczyłam się z tym, że montaż instalacji nie oszczędzi mojego malowania, którego zresztą na tip-top nie kończyłam. Zostawiłam do pomalowania ostatni raz sufit oraz całą ścianę, na której jest okno i na której będzie montowany parapet. No i teraz mam do poprawki kilka miejsc po montażu rurki gazowej. Da się żyć.
Wiem, że z malowaniem powinnam się wstrzymać, jednak potraktowałam kotłownię jako pomieszczenie treningowe, na którym uczyłam się malować. Robiłam to pierwszy raz w życiu i niczego nie żałuję. Poprawki się zrobi.
Ale najśmieszniejsze jest to, że moje pomalowanie kotłowni w zasadzie „na gotowo” (bez dwóch ścianek), panowie gazownicy potraktowali jako podszykowanie ścian pod malowanie!
- Płytek na ściany chyba nie będzie, co nie? Bo widzę że tu ściany pod malowanie podszykowane?
- Podszykowane? Jakie podszykowane?! To już jest pomalowane, na gotowo, tylko sufit jeszcze raz do pociągnięcia mi został, i ściany z oknami, a reszta to już taka ma być! – broniłam się zawzięcie.
- A chaaaaa, noooo, można i tak.
Moje malowanie nie zostało docenione, bo kto to widział białe ściany w kotłowni! Całe ściany powinny być wyłożone płytkami, a jeśli już malowanie, to kolorek jakiś by należało dać, beżyk, albo lepiej ciemniejszy, brązik. A tu nie dość, że prawie białe płytki na podłodze, to jeszcze białe ściany.

Świeżo położone płytki na podłodze zabezpieczyliśmy przed destrukcyjnym działaniem gazowników układając na nich tektury i rozkładając na całości podłogi czarną folię budowlaną. Niestety, przy przewiercaniu się przez ścianę czerwony pył z pustaków wleciał za folię tuż przy ścianie, zasypując nie tak dawno wykończony białym akrylem i pomalowany farbą cokół. 


- Ciekawe, czy ten czerwony pył się zmyje, czy trzeba będzie przemalowywać – zastanawialiśmy się na Markiem na głos, gdy fachowcy poszli.
Na szczęście, po zakończeniu prac przez gazowników, czerwony nalot idealnie pozwolił się zmyć mokrą czystą ściereczką. Tak więc nasze płytki i fugi wyszły z operacji gazowej bez szwanku. A ściany i sufit się poprawi.

Morał z tego taki, że jeśli tylko jest możliwość takiego rozplanowania robót, aby nie kłaść płytek przed rurami gazowymi i nie malować przed nimi ścian, to tak właśnie należy zrobić. Lepiej się wstrzymać, bo rozkładanie instalacji gazowej to brudna robota, z wierceniem, spawaniem i malowaniem rurek. 
Ale czasem ciężko jest zgrać wszystkie terminy. Żeby zamontować piec gazowy - trzeba mieć płytki w kotłowni. Aby mieć płytki - trzeba zabudować rury zabudową z karton-gipsu, bo bez tego nie można wykończyć płytek cokołem. Z kolei aby zacząć malować pokoje, trzeba się najpierw nauczyć malować, czyli trzeba pomalować sobie kotłownię. A kiedy na robotę wejdzie gazownik z rurkami? – nie wiadomo. Jak zadzwoni to wejdzie. Więc nie dało się na wszystko czekać, trzeba było iść do przodu.

Rurki gazowe biegnące na zewnątrz domu, po murze, malowane były z kolei nie na szaro, ale na żółto. Panowie rozłożyli sobie malowanie na trawniku, opierając rurki na rozstawionych pustakach, w pełnym słońcu. Gdy farba wyschła, spawali rury, mocowali je przy ścianach i łączyli w jeden ciąg.






Na końcu rurki wchodzącej do domu w kuchni, zamontowali zawór. Dalej, za zaworem, podłączenie kuchni gazowej odbędzie przy pomocy specjalnego elastycznego węża do gazu. Najdłuższy wąż elastyczny ma 1,5 m długości, więc panowie zapytali, gdzie będzie stała kuchenka, aby pociągnąć stalową rurę możliwe najbliżej tego miejsca, żeby potem starczyło tej rurki elastycznej. 




Montując pomalowane na żółto rury, na zewnątrz, panowie zapytali też, jakie jest planowane ocieplenie zewnętrzne domu. Rury te bowiem przykryte zostaną styropianem i jeśli jego warstwa jest mniejsza niż 15 cm, to robi się kłopot, jak to montować. Rurki bowiem nie leżą płasko na murze, ale są o kilka centymetrów od niego odsunięte, wsparte na specjalnych uchwytach. U nas planujemy ocieplenie styropianem o grubości 20 cm, więc po kłopocie.

No i tyle. Instalacja wewnętrzna gazowa, czyli system pospawanych ze sobą stalowych rurek, które rozciągnięte zostały po murze na zewnątrz i w dwóch miejscach weszły przez ściany domu do wewnątrz, są. W miejscach przechodzenia rur przez ściany (z dworu do środka) otwory dookoła rur zostały zaklejone pianką poliuretanową, aby uszczelnić dziury w ścianach. Pianka po zaschnięciu jest do obcięcia, póki co odstaje od ściany jak jakaś narośl. Trzeba będzie w tych miejscach naprawić tynk.

Panowie zakończyli robotę i pojechali. Niczego nie podpisywaliśmy, za nic nie płaciliśmy. Czekamy teraz na dalsze ruchy gazownika głównego, czyli szefa, którego jeszcze nie widziałam na oczy.

30 komentarzy:

  1. Witam:) jaki koszt całego przyłącza gazu? Ile ma Pani od głownej skrzynki do domu? Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, że tak wszystko dokładnie opisujesz. Można dużo ciekawych, ale i praktycznych rzeczy na temat budowy się dowiedzieć. Ja mam jeszcze czas ale powoli się edukuje w temacie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo na temat spawania możesz dowiedzieć się ze strony https://strefa-spawania.pl/poradniki/spawanie-lukowe-elektroda-nietopliwa-w-oslonie-gazow-gta-tig Ja tez na początku nie miałem pojęcie o trzymaniu urządzenia do spawania, a teraz wszystko w domu robię sam dzięki poradnikowi

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny blog, przyjemnie napisany i miło się go czyta, pozdrawiam, i trzymam kciuki, aby wszystko szło sprawnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Montując instalację, nie powinno zapomnieć się dodatkowo o montażu czujnika gazu. Zamówić można go chociażby w ty miejscu: https://interblue.pl/czujniki-czadu-dymu-i-gazu,c,12/ (o atutach takiego rozwiązania nie muszę chyba zbyt dużo mówić?

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo przydatny post. Sam, kiedy budowałem swój dom wynająłem firmę do spawania. Nie chciałem się za to zabierać, ponieważ się nie znam, dlatego oddałem to w ręce specjalistów.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem pod wrażeniem ile pracy wkładasz w budowę swojego domu. Oczywiście, pochłania to mnóstwo czasu, jednak na pewno po zakończeniu budowy będzie ogromna satysfakcja.

    OdpowiedzUsuń
  9. W tematyce metali oraz konstrukcji polecam wejsc Wam na stronę https://www.metaltech.pl/konstrukcje-stalowe/ . Jest to firma działająca na rynku od wielu lat, specjalizuja sie w obrobce metali, spawaniu itd.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja przed założeniem instalacji gazowej konsultowałem się z prawnikiem. Chciałem, aby wszystko było zgodne z przepisami, a gaz to poważna sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  11. Teraz już z górki, sama wiem jak ciężko jest znaleźc dobrego spawacza

    OdpowiedzUsuń
  12. Solidny fachowiec jest w cenie, spawacz na pewno znajdzie prace. Tu trzeba precyzji, a i też odpowiedniego sprzętu. Na stronie https://meridus.pl znajdziecie różne akcesoria ochronne.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pięknie napisane i zobrazowane na zdjęciach.

    OdpowiedzUsuń
  14. Spawanie to nie taka prosta sprawa

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny blog, można bardzo dużo się nauczyć. Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny artykuł. Jestem pod wrażeniem

    OdpowiedzUsuń
  17. Dobra robota! Kiedy pojawią się kolejne wpisy na ten temat?

    OdpowiedzUsuń
  18. Na pewno do takich działań niezbędny jest profesjonalny sprzęt. Warto więc wiedzieć, gdzie można takich urządzeń szukać. Bardzo duży ich wybór znajdziecie w internecie, na stronach profesjonalnych firm - takich jak na przykład Perun.

    OdpowiedzUsuń
  19. Zainwestuj w bezpieczeństwo i komfort podczas spawania! Nasz odciąg spawalniczy to niezbędne narzędzie, które skutecznie usuwa szkodliwe substancje, zapewniając czyste i bezpieczne środowisko pracy. Ochrona, na którą zasługujesz! https://bart-vent.pl/strona/Oferta/Produkty/Odciagi-spawalnicze-Fumex

    OdpowiedzUsuń
  20. Kancelaria frankowa Warszawa prowadziła moją sprawę i co najważniejsze sprawa wygrana. Polecam ich usługi

    OdpowiedzUsuń
  21. Wpis zawiera bardzo ciekawe informacje

    OdpowiedzUsuń