Dom

Dom

poniedziałek, 16 czerwca 2014

27. Ocieplanie fundamentów, kryzys styropianowy i ponad 100 ton piachu


2013-08-06 wtorek

Pojechaliśmy na budowę na 9 rano, aby rozliczyć się za piach. Na tę właśnie godzinę umówiona była wywrotka. Wielkie auto wiozące jednorazowo 22 tony piachu.

Pan Jarek wręczył nam nową karteczkę z wypisanymi materiałami, które należy dostarczyć na jutro. Na liście były:
- styropian ekstrudowany o grubości 15 cm,
- pianka do jego sklejania na łączeniach,
- zaprawa do przyklejania styropianu do ścian fundamentowych,
- siatka do zabezpieczenia, czyli uzbrojenia styropianu,
- klej do zatapiania siatki, który wygląda podobnie do gładkiej zaprawy tynkarskiej. Zawsze mnie dziwi, że w żargonie budowlanym coś, co dla mnie wygląda na cement, nazywają klejem. A to takie zwykłe, zakurzone paczki papierowe z szarym proszkiem w środku. Po 25 kilo każda. Wcale nie przypomina to kleju. Ani w tubce, ani w sztyfcie. A jednak mówią na to klej. Może klei lepiej niż cement?

Pan Jarek powiedział, że wpisał na listę styropian ekstrudowany, bo taki przewidziany jest w projekcie. Ale - jak twierdzi - równie dobrze możemy kupić styropian podłogowy:
- Jaki kupicie, taki położę. Byle tylko był twardy, nie elewacyjny, ale podłogowy, taki bardziej gęsty i twardszy, obliczony pod wylewki - objaśniał pan Jarek.

Ściany fundamentowe zostaną z obydwu stron i od góry pomalowane dysperbitem. Potem będą oklejone z zewnątrz styropianem, a na koniec styropian zostanie obłożony siatką, taką białą, miękką, plastikową, rozwijaną z rolki. Siatka ma za zadanie zabezpieczyć styropian przed uszkodzeniami mechanicznymi, co fachowo nazywa się jego dozbrojeniem.

Okazało się, że musimy dokupić jeszcze jedno małe wiaderko dysperbitu – bo zabrakło. Czyli w sumie tego czarnego mazidła wyszło 70 kg, tj. 3 duże wiaderka i jedno małe.


Pojechaliśmy na zakupy, robiąc objazd po pobliskich składach budowlanych.
Niestety, styropian ekstrudowany, pomimo że jest bardzo drogi, okazał się nieosiągalny. Nie da się go kupić od ręki. Po pierwsze co do zasady sprowadzają go tylko na zamówienie, a po drugie akurat w ogóle go zabrakło, chwilowo nie ma na rynku. Rzekomo producenci nie nadążają produkować, bo sezon w pełni. I zastrzegają, że najbliższa dostawa jest możliwa najwcześniej za tydzień, i to w wyższych niż obecnie cenach. Tę informację przekazano nam w trzech niezależnych składach budowlanych, więc raczej nikt nie zmyślał.

Pan Jarek twierdzi, że to skandal i zwyczajna zmowa producentów:
- Żeby styropianu zabrakło?! Jaja sobie robią. Chyba specjalnie. Jest sezon to wykorzystują sytuację, żeby podnieść ceny – mamrotał pod nosem wkurzony na samą myśl o przestoju w robocie.

Styropian ekstrudowany to taki bardzo mocny, twardy styropian, który jest w 100% nienasiąkliwy wodą. Doskonale chroni fundamenty przed wilgocią, nadaje się do budowania nawet na bagnach. Ale ta jakość oczywiście słono kosztuje. Styropian ekstrudowany jest kolorowy, nie biały. Najczęściej ma odcień różowy albo zielony.
Na nasze fundamenty potrzebujemy zakupić 47 m2 styropianu o grubości 15 cm, co według obecnych cen daje kwotę 3 700 zł. Ale nawet zakładając, że gotowi jesteśmy ponieść ten koszt, to się nie da. Nie ma go i trzeba tydzień czekać. A jak już go przywiozą, to dopiero się okaże ile będzie kosztował. Na pewno ponad 4 tys. ale ile dokładnie nikt nie umie powiedzieć.
Obdzwoniliśmy wszystkich znajomych powiązanych jakkolwiek z budowlanką, objechaliśmy wszystkie okoliczne składy – wszędzie to samo. Tylko na zamówienie, trzeba czekać i nie ma.

A pan Jarek nie chce czekać. On na jutro zaplanował okładanie fundamentów i już. Trochę to jego wina, że nie kazał kupić styropianu wcześniej, więc jeśli będzie przestój, to może mieć pretensje tylko do siebie. Postanowiłam się tym nie przejmować. Nie stworzę.

Co robić? Pan Jarek od samego początku twierdził, że styropian ekstrudowany to przesada, że to niepotrzebny wydatek:
- Owszem, gdy buduje się w terenie wilgotnym, podmokłym, z gliną, gdzie stoi woda, taki styropian na pewno będzie lepszy. Ale tak jak u was? Po co? Tu jest piach i sucho. I to jak głęboko, przecież tego humusu zdjęli ponad 70 cm. Szkoda pieniędzy zakopywać – mówił.
- No to ja już nie wiem co robić. Kierownik doradza, żeby dać ekstrudowany. Pan mówi, że nie ma sensu – myślałam na głos.
- A co kierownik ma doradzać? Przecież to nie jego pieniądze. On ma spokój.
- Panie Jarku, a gdy budował pan swój dom, to jaki pan dał styropian? – spytałam.
- Zwykły, podłogówkę dziesiątkę. 15 lat temu, i nic się nie dzieje – przekonywał pan Jarek.

No dobra. Dzwonię więc do Krzyśka i pytam, czy dużym błędem w sztuce będzie położenie styropianu podłogowego. A on, jakby zapomniał poprzednią rozmowę, mówi, że styropian podłogowy w zupełności wystarczy, bo przecież u mnie na działce jest sucho. Trochę mnie ta postawa kierownika zdziwiła, że tak łatwo zmienił zdanie, ale w sumie ucieszyłam się. Uda nam się zaoszczędzić sporo pieniędzy, no i nie będzie przestoju w robocie.

Zadzwoniliśmy jeszcze do kolegi Hirka, który niedawno zbudował dom i dowiedzieliśmy się, że on u siebie też nie używał do ocieplenia fundamentów styropianu ekstrudowanego. A przecież kto jak kto, ale Hirek wszystko dokładnie sprawdza. No i ma kasę, więc nie zależy mu na o zaoszczędzenie kilkuset złotych. Uznał po prostu, że podłogówka jest wystarczająca.

Decyzja podjęta. Kupujemy styropian podłogowy 15 cm grubości.
I co?
I znowu problem!
Na składach budowlanych dostępne są tylko płyty o grubości 10 cm, nie 15.
- Najgrubszy dostępny w sprzedaży styropian podłogowy ma 12 cm -  informuje nas sprzedawczyni - Jak potrzeba grubiej to trzeba składać z dwóch.
Ponownie dzwonię do Krzyśka i pytam:
- Czy zamiast 15 cm może być 12? Bo piętnastki nie można kupić. Pani nawet mówi, że takiego nie produkują?
- Może być. Wystarczy. Przeważnie daje się dziesiątkę. – odpowiedział Krzysiek.

Dobra. Postanawiamy kupić dwunastkę.
I co?
I nic z tego!
Nie mają zapasu w magazynach. Trzeba zamawiać. Sprawdziliśmy w pięciu składach. Od ręki taki styropian dostępny był tylko w jednym miejscu, ale mieli końcówkę, ostatnie 6 paczek, czyli 15 m2, podczas gdy nam potrzeba 47 m2!
- Reszta może być na czwartek, za dwa dni. – powiedziała pani sprzedawczyni, wykonawszy przedtem kilka telefonów do kilku dostawców i producentów.

Ok. Po konsultacji telefonicznej z panem Jarkiem kupiliśmy to co jest, chociaż zmartwił się, że jutro nie będzie miał co robić:
- Takie 6 paczek to wyrobi się raz dwa. No ale nic. Dobre i tyle. Brać ile jest – polecił majster mocno zdziwiony sytuacją, bo w ponad 20-letniej karierze jeszcze mu się nie zdarzyło, żeby w sezonie brakło styropianu.
- Panie Jarku, najwyżej jutro będzie chwila przerwy. Nie poradzę. Gdyby pan wcześniej powiedział o styropianie, to byśmy zamówili i nie byłoby problemu. A tak, to jutro leżaczek i sjesta - tłumaczyłam się jakbym była winna.

Oprócz styropianu kupiliśmy też zaprawę do zatapiania siatki, siatkę i klej. Pianka odpadła, bo była przewidziana do styropianu ekstrudowanego, z którego zrezygnowaliśmy.
Zaprawę przywieźliśmy w bagażniku, było tego 6 worków po 25 kilo każdy.
Zaprawa, klej i siatka kosztowały 330 zł.

Na kupienie 6 paczek styropianu straciliśmy pół dnia na poszukiwaniach, dzwonieniu i dowiadywaniu się co i jak. Gdybyśmy nie byli laikami wszystko poszłoby o wiele sprawniej. Możnaby to zorganizować odpwiednio wcześniej i pewnie kupić taniej. Ale nic to. Uczymy się.
Za styropian (płyty 12 cm, EPS 80, 19 paczek, 47 m2) zapłaciliśmy 1064 zł.

Gdy wróciliśmy na działkę akurat przyjechała wywrotka z piachem. Kierowca powoli wjeżdżał tyłem w bramę, potem coraz dalej w głąb działki, aż wreszcie wjechał na sam spód doły, między ściany fundamentowe. Mieliśmy wywrotkę w salonie.



Nasze fundamenty były w zagrożeniu, jeden fałszywy ruch, kilkadziesiąt centymetrów za daleko albo lekki skręt kierownicy nie w tę stronę i świeży mur obalony. Ale oczywiście nic takiego się nie stało. Kierowca nie mylił hamulca z gazem i nie włączał wycieraczek zamiast migaczy (co mnie się czasem zdarza), a dodatkowo sterowali nim trzej panowie rozstawieni wokół samochodu i machający rękami:
- Dawaj dawaj dawaj, ok, stop! Stooop! – wrzeszczeli przekrzykując ciężki silnik.

Ciężarówka mogła wjechać do dołu, ponieważ panowie nie zbudowali przedniej ścianki fundamentów i ścianki nośnej poprzecznej biegnącej przez środek. Na tym etapie zbudowane były tylko dwie ścianki boczne i ścianka tylna, czyli litera U. Gdyby zbudowali od razu wszystko, samochód nie wjechałby do wnętrza i musieliby łopatami i taczkami przerzucać przez te murki kilkadziesiąt ton piachu. A tak – wywrotka wjechała, wysypała piach, a panowie tylko go rozgarnęli. Logistyka -  jak zwykle u pana Jarka - na najwyższym poziomie. 
Przy wysypywaniu piachu na bok trzeba było bardzo uważać, aby piach zsuwał się z samochodu powoli, kontrolowanie, i nie bezpośrednio na świeżo wzniesione ściany fundamentu. Cement jeszcze był mokry, nie zdążył należycie związać ścianek, więc nie wolno ich obciążać naporem piachu. Ale fachowcy mają wprawę. Kierowca doskonale wymierzył, gdzie zrzucić piasek by nie popsuć murku. Pan Jarek odpowiednio go korygował, każąc zwolnić albo przyspieszyć, przemieścić się trochę w przód albo trochę w tył. Współpraca szła super.

Wywrotka była specjalistyczna. Mogła przechylać skrzynię z ładunkiem na wszystkie strony, co bardzo ułatwiło panom pracę. Przy zamawianiu piachu - jak mówił pan Jarek - trzeba zwracać na to uwagę.
- Jak przyjedzie taka, co zrzuca tylko w tył, to przefikane. Trzeba machać łopatami pół dnia.



Po zrzuceniu ładunku ciężarówka miała problem z wyjechaniem z dołu. Samochód się zakopał i koła buksowały. Panowie wybierali piach spod kół, podkładali deski i wreszcie po kilku próbach silne auto wyjechało. Narobiło przy tym wiele hałasu i wypuściło w powietrze mnóstwo spalin. Najważniejsze, że nie trzeba było organizować holowania.

Po wysypaniu piachu okazało się, że jest go za mało. Na początku wydawało się, że 4 wywrotki wystarczą, a teraz widać, że jeszcze trzeba zamówić co najmniej dwie. Każda wywrotka to 450 zł. Trudno. Nie mamy wyjścia. A wszystko przez urodzajną działkę i wielką dziurę po wybranym humusie!

Ściany fundamentowe robiły się etapami. Gdy jedne już wyschły, malowali je z dwóch stron oraz z góry dysperbitem. Potem wznosili następne murki i rozgarniali w środku piach. Na końcu wybudowali ściankę nośną poprzeczną wewnątrz domu i ściankę przednią.


Jutro ma dojechać reszta piachu, żeby poziom wewnątrz domu zrównał się z wysokością ścian fundamentowych. A potem ten piach ma być ubijany, a na nim ma być robiona wylewka, ale o tym jeszcze nic nie wiem. Ciekawe w jaki sposób i czym będą ubijać piach? Mają jakieś tłuczki do piachu, takie jak do ziemniaków? W życiu nie widziałam, żeby ktoś poza robieniem babek w piaskownicy ubijał piach. Przekonam się jutro.

W bocznych ściankach fundamentów, w miejscu ich połączenia ze ściankami prostopadłymi, w równych odstępach znajdowały się w murze wgłębienia. Specjalnie pozostawione wnęki na jeden bloczek, głębokie do połowy grubości muru.


- Panie Jarku, a po co te dziury tu zostawiliście? – zapytałam jako wścibska baba.
- Dziury? A te – popatrzył - A bo zapomnieli zamurować – powiedział pan Jarek i w śmiech. Coraz częściej wychodzi na jaw, że facet ma poczucie humoru, o które go nie podejrzewaliśmy. Pozornie mruk, a w rzeczywistości fajny gość. No to ciągnę go za język dalej:
- Panie Jarku, a ile będzie kosztował ten stan surowy? Chociaż tak orientacyjnie bym chciała wiedzieć, czy nie utkniemy w środku ściany. Jakie jeszcze grube wydatki nas czekają? Bo ja tu widzę, że pustaki to kropla w morzu wydatków? – zapytałam majstra całkiem serio. Miałam nadzieję, że rzuci jakąś kwotę, ale on odparł:
- Nic pani nie powiem. Nie chcę pani psuć humoru na weekend – naigrywał się ze mnie ku uciesze chłopaków.
- No ładnie. Po takim zdaniu już humor straciłam. A te dziury po co? Bo nie dowiedziałam się – ponownie wskazałam na ściany fundamentowe.
- Do związania ścian. Ściana poprzeczna będzie szła na ławie, i nie można jej tak tylko sobie dostawić, trzeba je jakoś połączyć. Wszystkie ściany nośne muszą być ze sobą związane. Jakby nie było wpustów, to ścianka poprzeczna mogłaby się przewrócić. Bo czego ma się trzymać? – pan Jarek udzielił mi obszernych wyjaśnień. Bardzo to doceniam, bo takie długie opowieści są całkiem nie w jego stylu. Postarał się.

Gdy fundament z zewnątrz obłożą styropianem, założą plastikową siatkę i otynkują (zatopią siatkę), świeży tynk ponownie pomalowany będzie dysperbitem. Następnie fundamenty z zewnątrz zostaną obsypane żółtym piachem.

Czytałam kiedyś na kilku blogach budowlanych, że fundamenty od zewnątrz, przed przysypaniem ich piachem, dodatkowo okłada się folią kubełkową. Koniecznie folię taką trzeba przyłożyć do ścianek właściwą stroną – a więc wystającymi kubełkami zwróconymi w kierunku muru. Czytałam też, że wielu „fachowców” o tym nie wie i zakładają folię odwrotnie, czyli dołkami do muru a kubełkami na zewnątrz. Już wiedziałam, jak założyć taką folię, tylko że pan Jarek wcale nie umieścił jej na liście zakupów. Czy to dobrze? Zastanawialiśmy się, czy aby ta folia nie jest konieczna? Nie wiem, czy już się martwić, czy nie ma czym.

Czytałam, że folia kubełkowa daje – przynajmniej teoretycznie – przestrzenie powietrzne między piaskiem i fundamentem i pozwala ścianie oddychać, a także drenuje wodę, która ma przestrzenie do spływania w głąb ziemi.
Zapytałam o to pana Jarka ale on wzruszył ramionami, wydął policzki i powiedział:
- Ściana i tak jest zaizolowana dysperbitem, styropianem i tynkiem. Może gdy jest mokro to coś pomaga, ale ja tego nigdy nie kładłem. Co chwilę wymyślają coś nowego, a ludzie kupują. Jak chcecie, to kupujcie, mogę rozwinąć, to nie problem. Tylko po co? To nowość jest, od niedawna to produkują.

Zadzwoniłam po opinię do Krzyśka. On też nie jest fanem folii kubełkowej. W projekcie jej nie uwzględniono – no ale to zapewne dlatego, że zaprojektowano styropian ekstrudowany.

Ostatecznie zrezygnowaliśmy z folii kubełkowej. Nie jest ona droga, kosztowałaby około 300 zł. Jeśli ktoś chce się w to bawić to oczywiście może.
Uznaliśmy, że po pierwsze u nas jest sucho, więc dodatkowa izolacja nie jest konieczna. Po drugie dotykałam tej folii i wcale mi się ona nie podoba. Wykonana jest z cienkiego, dość miękkiego i kruchego plastiku. Każdy kubełek z łatwością można zmiażdżyć jednym palcem. Nie wierzę w to, że pod wpływem naporu ziemi, po obsypaniu fundamentów piachem, przestrzenie powietrzne się ostaną. Marek też twierdzi, że ciśnienie napierającej ziemi sprasuje kubełki na płasko i folia zwyczajnie przyklei się do ściany. A to spowoduje, że wentylacja będzie jeszcze gorsza niż w ogóle bez folii. Po trzecie nie budujemy domu z piwnicą. Fundament wychodzi sporo ponad obecny poziom gruntu, więc nie powinno być żadnych problemów z wilgocią. A po czwarte nasz fundament jest wyższy niż szerokość folii kubełkowej. Jak ją więc przyłożyć, w którym miejscu zesztukować? Od góry czy od dołu? W każdym w wariantów woda i tak wniknie przez szczelinę. Bzdury jakieś.

Skoro pan Jarek mówi, żeby dać sobie spokój, to dajemy sobie spokój. Jeśli kiedyś ktoś nas przekona, że rola tej folii jest ogromna, najwyżej odkopiemy fundament i rozciągniemy ją. Ale nie wydaje mi się.

Zostawiłam panu Jarkowi kolejne 900 zł na piach.
Teraz planujemy pojechać na działkę jutro wieczorem, żeby zobaczyć postępy prac. Mam nadzieję, że wkrótce wydatki trochę spowolnią, że przy wznoszeniu murów nie będzie tylu dodatkowych zakupów. Póki co fundament nieźle szarpie po kieszeni. To jakby zakopywać pieniądze. I niby się wie, że fundament jest bardzo ważny, ale w bryle całego domu nie będzie on w ogóle widoczny. Wszystko znajdzie się pod ziemią. Chyba łatwiej będzie inwestować w dach.

11 komentarzy:

  1. Potwierdzam, bardzo fajnie się czyta, sporo ciekawych informacji na temat budowy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny wpis, rzeczywiście dużo rozjaśnia i odpowiada na wiele pytań! U nas remont trwa i trwa i końca nie widać. Teraz zastanawiamy się jaki sposób ocieplania wybrać. Zastanawiamy się między styropianem fasadowym a styropianem grafitowym. Znalazłam świetny sklep w internecie, gdzie można znaleźć każdy styropian w bardzo dobrej cenie! Dokładnie tutaj docieplajdom.pl , teraz pozostaje tylko wybrać, który będzie lepszy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. My z mężem też zastanawialiśmy się nad budową domu, ale w rezultacie postanowiliśmy się poddać, bo nie mamy o tym pojęcia! Teraz jesteśmy na etapie szukania kraków mieszkania sprzedaż ale w rezultacie zdecydujemy się na mieszkanie od Lokum, bo są bardzo przestronne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Budowa domu to rewelacyjna sprawa! To nie do opisania uczucie mieszkać w miejscu, które widziałeś jak powstaje krok po kroku. My na początku baliśmy się, że dom pochłonie nas finansowo, ale jak zaczęliśmy szperać w internecie to trafiliśmy tutaj i okazało się, że dzięki temu sklepowi bardzo dużo pieniędzy zaoszczędziliśmy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem aktualnie przed remontem domu i zamierzam ocieplić cały dom styropianem. Zastanawia mnie tylko jedno, jak ocieplić poddasze? Czy wełna szklana będzie do tego odpowiednia? Wiele osób mi próbuje doradzić jednak im więcej słucham tym bardziej skołowany jestem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Docieplenie fundamentów styropianem to podstawa dobrze zabezpieczonego termicznie budynku. Gwarantuje nie tylko komfort mieszkania i zabezpieczenie przed wilgocią, ale też dużą oszczędność kosztów ogrzewania. Polecam więcej poczytać o tym na stronie DocieplajDom.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Super relacja, budowa domu to ciągłe wydatki i problemy.
    Warto zaopatrzyć się u dobrego sprzedawcy materiałów, jak np. https://karbon-sd.pl/

    OdpowiedzUsuń