Dom

Dom

sobota, 28 czerwca 2014

31. Posadzka, czyli brodzenie w betonie po kostki, czyli chudziak

Wrócę na chwilkę do ostatniego posta.
Otóż oglądając zdjęcie prezentujące wyjście rury kanalizacyjnej przez ścianę fundamentową na zewnątrz budynku, naszły mnie wątpliwości, czy aby rura ta nie powinna znajdować się głębiej. Czy nie jest ona zbyt blisko powierzchni ziemi i nie będzie zamarzać? Nie bez powodu rury wodociągowe biegną głęboko pod ziemią, poniżej poziomu przemarzania ziemi.Nie chcę skłamać, ale coś mi kojarzy głębokość 1,2 m (do sprawdzenia).
Nasza rura kanalizacyjna położona jest o wiele płycej. Będzie więc zamarzać, a potem ją rozsadzi? - zastanawiałam się.
Marek szybko mnie uspokoił:
- Nic nie zamarznie, bo w rurze odpływowej nic nie stoi. Rura dlatego jest montowana pod kątem, wylot z domu wyżej, wlot do kanalizacji niżej, aby żadna ciecz w niej zalegała.
Nie przypuszczałam, aby nasz hydraulik zrobił coś źle, ale dobrze jest się upewnić :)



2013-08-10 sobota

Wczoraj wieczorem zaczął siąpić deszcz. W nocy rozpadało się na dobre. Po kilku dniach morderczych upałów wreszcie powietrze zrobiło się rześkie i można z rozkoszą oddychać. Dla płuc ta wilgotna świeżość to spora ulga.

Ja zamartwiałam się jednak, czy deszcz nie zaszkodzi naszym fundamentom! Bałam się, żeby woda, która dostanie się między murek z bloczków a styropian nie spowodowała zawilgocenia ścian fundamentowych. No i żeby ten niezabezpieczony od góry styropian (nie było jeszcze na nim rozciągniętej folii fundamentowej) nie wypił za wiele wody. Cóż, nie byłabym sobą, gdybym nie znalazła sobie powodu do zmartwień.

Pan Jarek uspokoił mnie - bo oczywiście opowiedziałam o swoich obawach o przemoknięciu fundamentu - że woda w szczelinie spokojnie spłynie sobie do spodu i w bloczek nie wejdzie ponieważ jest on zabezpieczony ze wszystkich stron dysperbitem. Więc uff.
Marek popukał się w czoło:
- No nie możesz się tak o wszytko bać przez cały czas! Przecież fundament jest tak pomyślany, żeby spełniał swoją rolę będąc praktycznie cały czas narażony na wilgoć! – Co racja to racja.

Pojechaliśmy na budowę na 8 rano. Wcześniej zadzwonił pan od zamówionego betonu oznajmiając, że gruszka z pompą właśnie do nas jedzie. Deszcz troszeczkę pokrapywał, ale nawet parasola nie trzeba było rozkładać.
Nasi robotnicy czekali na przyjazd betoniarki w pełnej gotowości. Na nogi wdziali wysokie gumowce, w rękach mieli łopaty.


Pompa, taka sama jak przy wylewaniu ław, czyli samochód z betoniarką z grubym gumowym wężem, zaparkowała tuż przy naszej działce, do połowy wjeżdżając w bramę. Oczywiście nasz brama jest za wąska dla takich samochodów, więc panowie znów zdejmowali jedno skrzydło z zawiasów i demotnowali słupek, by zwinąć siatkę i poszerzyć wjazd.


Pompa zaczęła pompować płynny beton do środka "domu". Ramieniem, czyli długim wysięgnikiem, kierował  kierowca betoniarki przy użyciu zdalnego sterownika. Robotnicy, we trzech, rozgarniali ściekającą z gumowego węża breję na płasko, sprawnie posługując się łopatami. Ubrani w gumowce chodzili po „domu” za wężem, z którego bryzgał beton. Brodzili w półpłynnej szarej brei po kostki. Aż strach pomyśleć co by się stało, gdyby któryś z nich się potknął i przewrócił. A przecież w "teren" po którym chodzili wbite było mnóstwo palików. To wyjaśnia, dlaczego panowie raczej nie podnosili nóg tylko powoli szurali nimi po podłożu, uważając na przeszkody.


Jeden z nich kierował gumową końcówką rury od pompy, drugi rozgarniał beton z grubsza łopatą, a pan Jarek, mistrz ceremonii, równał powierzchnię na niemal idealny blat. Zagarniał beton długą deską ustawioną na sztorc, raz z prawej, raz z lewej strony. Uwijał się przy tym bardzo, sprytnie mu to szło. Na twarz wystąpiły mu krople potu, ciężka robota, w dodatku trzeba się spieszyć, bo beton się leje i nie ma czasu na przerwy.


Gdy skończyli wylewać jedną gruchę, natychmiast podjechała druga. Kierowcy obydwu samochodów zgrali się co do minuty.
Panowie wylali w ten sposób dwie gruszki betonu klasy B15, czyli 14,5 m3. Proces ten nazywa się "laniem chudziaka".
Chudziak to warstwa betonu wylewana bezpośrednio na ubity piach między ściany fundamentowe, który stanowi podkład pod przyszłe wylewki i podłogi.


Paliki wbite w piach wskazywały poziom, do którego równana była tafla. Po wygładzeniu powierzchni rantem deski gdzieniegdzie paliki prześwitywały, będąc na równi z betonem, a gdzieniegdzie były minimalnie, na kilka milimetrów, zakryte betonem.


Gdy panowie zbliżali się do końca tej energicznej pracy, wydawało się, że zabrakło betonu. Pozostał jeden, malutki, niewypełniony fragment tuż przy wejściu, tam gdzie ma być wiatrołap. Cóż, pomyślałam, pewnie taką malutką dziurkę uzupełnią sobie betonem z betoniarki. W zasadzie cały dom został już wypełniony betonem, na równo ze ścianami fundamentów. Mamy teraz równą taflę, jakby betonową płytę, na której stanie dom.
Tafla jest idealnie prosta. Pan Jarek chodził jeszcze dookoła po fundamentach, nie wdeptując już w wyrównaną taflę, i dopieszczał deską każdy kąt i każdą krawędź. Tylko na środku wystaje rura z wodą, i tam gdzie potrzeba wyzierają z tafli zabezpieczone plastikowymi zaślepkami wloty do kanalizacji.
Jest pięknie! Gładko i schludnie. Oj, podoba mi się ta nasza budowa, jakże inna od stereotypu, według którego plac budowy to potworny bałagan i chaos. Pedenteria pana Jarka powoduje, że naprawdę na działce panuje porządek.


Pompa została odłączona. Samochód z gruszką wykręcił w ulicy i wjechał tyłem na działkę, tuż pod fundament. No tak, przypomniało mi się, że trzeba jeszcze spłukać wodą z węża resztkę betonu ściekającą z auta. Ale zanim nastąpiło owe mycie, samochód wypluł wprost na ziemię resztkę betonu z dna betoniarki. Usypała się tego niewielka, rozlewająca się na boki kupka. Pan Jarek i jego chłopaki tylko na to czekali, zwarci i gotowi, uzbrojeni w łopaty i wiadra po dysperbicie, stali u wylotu betoniarki. Natychmiast zaczęli wybierać wylany beton z kupki. Najpierw czerpali wiaderkami, a potem przerzucali go łopatami do wiader i zalewali nim pozostawioną „dziurę”. Szybko skończyli zalewać posadzkę. A więc niczego nie zabrakło! Wyliczenie ilości potrzebnego betonu zrobione przez pana Jarka było perfekcyjne, co do pół metra!




Resztkę betonu jaka została na ziemi przed domem panowie rozgarnęli łopatami na cienką warstwę. Na razie posłuży jako utwardzenie przed wejściem, ale potem ten beton będzie rozbity młotkami i gruz zostanie wsypany w miejsca, gdzie ma być zalewany taras i ganek.
- Rozgarniamy to na płasko, żeby potem łatwo było zbić to w gruz. Jak będzie gruba warstwa, czyli taka kupa betonu, to bez młota albo łychy kopary się nie poradzi - oświecił nas pan Jarek. Bo oczywiście spytałam, po co tak rozgarniają beton.


Szerokie pace, czyli te niby deski co w rzeczywistości nie były deskami ale czymś podobnym, tylko z innego materiału, którymi panowie równali powierzchnię posadzki, zostały na świeżo umyte z betonu w beczce wody. Oczywiście wcześniej pan Jarek mycie zaplanował i napełnił beczkę wodą z węża. Gdyby tego nie zrobił przez zalewaniem chudziaka teraz mieliby kłopot, bo kran z wodą do czasu zastygnięcia betonu jest nieosiągalny. Panowie umyli też ubabrane betonem gumowce. Profesjonalizm naszej ekipy mnie powala!


Na koniec zostawiliśmy panu Jarkowi 650 zł na piach, który ma dojechać na budowę w poniedziałek z samego rana. Potem pojechaliśmy do betoniarni zapłacić za beton. To na ulicy X, czyli w okolicy, gdzie kiedyś szukaliśmy działki do kupienia i gdzie oglądaliśmy jeden dom z lat 60-tych. Popatrzyliśmy na nasze niedoszłe transakcje z dziką satysfakcją. Jak to dobrze, że nie skusiliśmy się na żadne z tych miejsc. Nasza okolica jest milion razy ładniejsza!

Pan Jarek, odjeżdżając, spojrzał na niebo i stwierdził, że jakby tak padało sobie do poniedziałku to byłoby idealnie. Beton się sam podlewa. Znów mamy szczęście.


W dniu dzisiejszym zakończyliśmy pierwszy etap budowy, czyli fundamenty. Po podsumowaniu wszystkich kosztów wyszła mi kwota 26 800 zł, w tym robocizna to 7 800 zł, reszta materiały.

Dla wybudowania fundamentów trzeba było wykopać humus, a potem kupić:

  • stal zbrojeniową i drut wiązałkowy
  • beton z gruchy - na ławy i na chudziak 
  • bloczki fundamentowe - do zbudowania ścian fundamentowych
  • cement - do murowania ścian fundamentowych
  • piach, duuuuużo piachu - do zasypania dołu po humusie i piach płukany do zaprawy murarskiej
  • deski
  • folię fundamentową - do izolacji poziomych
  • dysperbit - do izolacji fundamentów
  • styropian - do ocieplenia ścian fundamentowych
  • kilka innych drobnych rzeczy jak woda mineralna dla ekipy, gwoździe, wąż ogrodowy do polewania betonu i jakieś tam inne drobiazgi, które kosztowo w świetle całości są nieistotne. 

Zakopaliśmy w ziemi blisko 30 000 zł i teraz można zacząć stawiać ściany. Niech się mury pną do góry!

12 komentarzy:

  1. Używasz gdzieś podczas budowy farby zaroodpornej czy zrezygnowałeś z tego pomysłu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Za nidługo zaczynam budowę włąsnego domu i będziemy oczywiście zaczynać od fundamentów. Zastanawiam się nad zakupem do ich wylania, a także do storpu, betoni z takiej ciepiela.eu betoniarni. Waszym zdaniem to będzie dobre rozwiązanie? Z tego co czytałem to taki beton jest do tego najelpszy i nawet powinno się używać tylko jego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy wpis. Warto było tutaj zajrzeć

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie było kiedyś, tak tanio :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wpis zawiera bardzo ciekawe informacje

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta relacja z prac jest niezwykle szczegółowa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten wpis jest bardzo interesujący

    OdpowiedzUsuń
  9. Moim zdaniem beton na budowie to podstawa, dlatego myślę, że warto zdobyć więcej ważnych informacji na jego temat. Zerknijcie na stronę https://studiodomu.pl/kubik-betonu-ile-wazy-i-ile-kosztuje-cena-m3-betonu-i-jego-waga/ . Tam dowiecie się, ile waży oraz ile kosztuje kubik betonu. Podczas różnych kalkulacji na pewno będzie to przydatne.

    OdpowiedzUsuń
  10. To bardzo ważne, aby posadzka została prawidłowo wylana. Jeśli tak się nie stanie to problemy zaczną się namnażać - podłoga może pękać, także jej wykończenie. Skontaktuj się z rzeczoznawcą budowlanym https://stawiarski.com.pl/kontakt/, który określi, czy wszystko jest w porządku.

    OdpowiedzUsuń