Na każdej budowie musi być pakamera. W słowniku języka polskiego
"pakamera" definiowana jest jako "skład, magazyn na
towary". I to się z grubsza zgadza, ale tylko z grubsza. W przypadku
budowy bowiem niemożliwe jest zmieszczenie materiałów do budowy w pakamerze i
nie o to chodzi.
Ważne aby panowie-budowniczy mieli się gdzie przebrać (chociaż ci
których poznałam nie przypominali wstydliwych panienek, dla których przebranie
się w czyste portki za drzewem i pokazanie gaci to jakiś problem). Muszą też
mieć gdzie zostawić łopaty, taczki i narzędzia, których nie chcą wozić ze sobą
na budowę każdego dnia. Pakamera więc być musi.
W naszych dalekosiężnych planach przewidziana jest budowa garażu,
takiego prawdziwego, murowanego, na samochód, kosiarkę, rowery – ale do tego
daleka droga. Najpierw dom. Zresztą projekt garażu jeszcze się robi, więc nawet
gdybyśmy dysponowali nieograniczoną ilością gotówki to i tak na garaż musielibyśby czekać.
Nasz samochód już tyle
lat mieszka na podwórku, że jak jeszcze chwilę pomieszka pod chmurką to mu się
nic nie stanie. Marek, który wszystko widzi na różowo twierdzi nawet, że dla
samochodu garaż wcale nie jest zdrowy, a te parkowane pod chmurką wolniej
rdzewieją.
Początkowo chodziły nam po głowie pomysły, żeby zbić szopkę z drewna,
albo z płyt OSB. Szybko jednak się okazało, że sam materiał wcale nie jest
tani. A jak się dorzuci koszty robocizny, wyjdzie grubo ponad 2 000 zł.
Marek nie ma czasu, aby samodzielnie bawić się w Boba-budowniczego. Poza
tym, jak znam jego wrodzoną niechęć do prowizorek i zamiłowanie do działań
profesjonalnych, zaraz by wymyślił jakiś mały choćby fundamencik, jakieś drzwi
i okna, jakąś klamkę, zamki, więźbę dachową i zamiast taniej pakamery zrobiłaby
się prawdziwa budowla. A jeśli ma powstać coś byle-jakiego, brzydkiego i na
chwilę – to lepiej dać sobie spokój. Albo budować od razu porządnie, docelowo,
albo wcale.
Ja od początku sądziłam, że najtańszą i najbardziej praktyczną opcją
jest zamówienie blaszaka, czyli garażu z blachy. Początkowo Marek nie chciał o
tym słyszeć. Mówił, że blaszaki są wstrętne, w dodatku blacha się bardzo
nagrzewa w słońcu i nawet roweru tam nie można trzymać, bo gumy od opon w upale
się roztapiają i parcieją w ciągu jednego zaledwie sezonu.
Również według pana Jarka kupienie blaszaka, najlepiej używanego, to najlepsze
i najtańsze wyście.
- Wcale nie musi być wielki, jak na auto. Wystarczy taki mały składzik
2 na 3 metry. Nie powinno to kosztować więcej niż 600, 700 złotych - zapewniał
pan Jarek.
Marek skapitulował:
– Ostatecznie to pan Jarek
będzie tam pracował. Jeśli dla niego blaszak jest wystarczający, to co my się
mamy wysilać?
W czasie budowy w garażu nikt nie siedzi. Jak jest poogoda to panowie budują - a więc są poza garażem. Gdy pada deszcz to panowie nie budują, bo na budowę w ogóle nie przyjeżdżają. Taczkom i łopatom nie trzeba zapewniać komfortu termicznego, w związku z tym nawet jeśli garaż ma się grzać w słońcu, to niech się grzeje.
Szukaliśmy przez chwilę garaży używanych, ale ofert sprzedaży wcale
nie było wiele, a te, które były wiązały się z odbiorem osobistym. Cóż, nie
mamy samochodu ciężarowego i nie stanowimy ekipy siedmiu chłopa, żeby sobie
taki garaż rozmontować, zapakować na autko, przewieź i zmontować na nowo.
Wynajęcie ludzi i samochodu do tych czynności oznacza, że to co zaoszczędzimy
na cenie garażu włożymy w usługę i ostatecznie będziemy mieć na działce stary,
używany i pewnie podrdzewiały garaż w cenie nowego, albo i droższy.
Zaczęliśmy się rozglądać za ofertami nowych garaży. I tu trzeba było
trochę poszperać w Internecie, bo nie wszystkie firmy mają czytelne strony. Na
wielu z nich pojawiały się ukryte koszty. Niektórzy doliczali za transport,
inni za montaż. Czasem na stronach podana była cena, która po rozmowie
telefonicznej albo próbie złożenia zamówienia okazywała się nieaktualna, albo
oznaczała cenę za m2 garażu a nie za cały garaż.
Ostatecznie Marek znalazł producenta garaży, który oferował dowóz i
montaż gratis – ale bez kotwiczenia. Po naszej stronie pozostawało też
przygotowanie gruntu.
Jak przygotować grunt pod garaż?
Producent nie ma tu specjalnych wymogów. Żąda jedynie, aby ustawić na
podłożu co najmniej 6 bloczków betonowych – w narożnikach i w połowie długości
dłuższych ścian. Oczywiście lepiej jest mieć betonową płytę, albo fundament,
albo mogą też być ułożone płasko płyty chodnikowe. I tą ostatnią opcję uznaliśmy za najmniej
kłopotliwą, bo płyty chodnikowe mamy na działce. Na razie jest z nich ułożony
stary chodnik, który wiódł do wyburzonego już domu. Wystarczy je wydobyć,
przenieść w głąb działki i ułożyć z nich prostokątną opaskę do ustawienia
garażu. Jeśli coś zostanie to z reszty ułożymy nawet podłogę w środku. Pakamera
z podłogą to będzie ful wypas.
Marek z naszym pierworodnym synem przystąpili ochoczo do prac
fundamentowych. Podważali łopatą stare, przerośnięte trawą płyty chodnikowe,
odzyskując po kolei te niepołamane. Następnie ułożyli z nich prostokątną „podmurówkę”.
Wyrównali wcześniej teren pod garaż, niezbyt dokładnie, o tyle, o ile, ale
panowie od montażu nie narzekali, żeby coś było nie tak. Tymi nierównościami
najbardziej przejmowałam się ja. Marudziłam, że przecież od czegoś to poziomica
jest i że należy jej użyć. Ale zostałam skutecznie zignorowana:
- Możesz się nie wtrącać do męskich robót? Grządki se porób i piel,
jak ci się nudzi. Z tego nikt nie będzie strzelał.
Zmontowanie garażu trwało – z zegarkiem w ręku – 25 minut!
Panowie podjechali wielkim tirem, we dwóch. Najpierw przynosili po kolei gotowe
ścianki, które w ekspresowym tempie zestawili ze sobą, dokręcając je do gotowej
ramy z kątownika. Skręcali wszystkie elementy na śruby przy pomocy
akumulatorowego wkrętaka. Na koniec wrzucili na górę dach, dokręcili go do
ścian i gotowe.
Zainkasowali 950 zł, zostawili fakturę i pojechali. A, i kazali nam
samodzielnie zakotwiczyć garaż, żeby wiatr go nie porwał albo nie wywrócił.
- Chociaż - spojrzeli na teren dookoła - tu wszędzie domy i drzewa, wiatr
tu się nie rozpędzi jak na pustkowiu, to jak chcecie, nic tu się raczej z nim
nie stanie.
I pojechali.
Co to znaczy zakotwiczyć garaż?
Nie mieliśmy pojęcia, jak to zrobić. Z forów internetowych mało
wynika, a jak już coś piszą to najlepiej od razu zamówić betoniarkę i Boba
budowniczego do roboty.
Był pomysł, żeby kupić 4 plastikowe wiaderka, cement i piach. Potem wlać
zaprawę do wiaderek, uformować w mokrym betonie dziurę a jak zastygnie, to
wkopać takie betonowe klocki pod narożniki, szerszymi obwodami do dołu,
przysypać ziemią (nic go nie wyciągnie, bo ścięte stożki będą się zwężać ku
górze i ziemia je przydusi). No a potem to już łatwo, przewiercić dziury w
ramie garażu i wkręcić kołki rozporowe do betonu.
No, jak dla mnie za dużo zachodu. Marek też nie wpadł w zachwyt na
myśl o babraniu się w cemencie, wożeniu piachu w naszym może nie idealnie
czystym ale czystawym jednak bagażniku i takich tam innych robót, które trzeba
wykonywać w rękawiczkach i się przy nich ubrudzić.
Pojechaliśmy więc do Castoramy szukać natchnienia na inne rozwiązania.
- Może popytamy tamtejszych sprzedawców krążących między regałami? -
spytałam.
- No dobra, ale ty będziesz pytała. Ja nie chcę wyjść na głupka.
- Ok, ja mogę być głupkiem - zadeklarowałam się chętnie.
Sprzedawcy z Castoramy doradzali wykopanie dołków, zalanie ich betonem
i użycie kołków rozporowych do betonu. Czyli że co? Że bez rozrabiania cementu
i wożenia piachu się nie obejdzie? Nie może tak być. Coś wymyślimy.
W pewnej chwili trafiliśmy w dziale „Ogród” na huśtawki dla dzieci, oraz
na kotwy do ich zamocowania do gruntu. Kotwa to długi na pół metra, albo i
lepiej, pręt stalowy o średnicy 2 cm, więc grubas, zaostrzony na dole i
zakończony uchem na górze. Do tego szpikulca, gdzieś w 1/4 długości na dole,
przyspawany był okrągły kołnierz z metalu. Jak się wykopie dołek, włoży do
niego kotwę i zasypie ziemią, to żadna siła jej nie wyciągnie bez odkopywania.
Ziemia bowiem przysypie kołnierz i już.
Kupiliśmy 4 kotwy, gruby sznur i wróciliśmy na działkę zakotwiczać
nasz mini-garaż.
Marek wkopywał w ziemię kotwy tak, aby nad powierzchnię wystawały
uszy, a ja przywiązywałam do nich ramę garażu.
Nic nie trzeba było wiercić, bo do ramy konstrukcyjnej garażu, czyli do
zespawanego w prostopadłościan kątownika, przymocowane były ścianki z blachy falistej,
albo raczej kwadratowej, powyginanej jakby w listewki. A więc między ramą a
ściankami były szczeliny, przez które mogłam spokojnie przełożyć sznur.
Zawiązałam mocne, samo-zaciskające się węzły marynarskie, które znam
jeszcze z harcerstwa. I tym sposobem garaż mamy zakotwiczony.
Nasze kotwiczenie przetrwało dwie poważne wichury, które dokonały sporych zniszczeń w okolicy, więc mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że kotwy do huśtawek ogrodowych są wystarczające do utrzymania blaszanego garażu przy podłożu.
Nasze kotwiczenie przetrwało dwie poważne wichury, które dokonały sporych zniszczeń w okolicy, więc mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że kotwy do huśtawek ogrodowych są wystarczające do utrzymania blaszanego garażu przy podłożu.
Stanowczo odradzam rezygnację z kotwiczenia garażu i liczenie na to, że
nie będzie wiatru. Jeden nasz znajomy przełożył sobie tą czynność na "za dwa
dni", i gdy dojechał na działkę z kotwami w dłoniach, gotów do działania, zastał
swój garaż w stanie płaskim, jakieś 50 metrów od pierwotnej lokalizacji. Ściany
się powyginały, oderwały od stelaża i leżały na trawie porozrzucane jak kartki papieru.
Szczęście, że nikomu nic się nie stało i że garaż wylądował na pustej łące.
Latające blachy to musi być straszne. Ów znajomy musiał montować garaż od nowa,
ze sfatygowanych już nieco blach i tym razem zakotwiczył go od razu.
Na koniec naszych działań cztery dziury po płytach chodnikowych, które
wyciągnięte były z prostokątnej opaski w miejscach kotwiczenia, zastawiliśmy z
zewnątrz cegłami, żeby żaden kot czy pies się łatwo nie przedostał do środka. Na
podłodze w środku ułożyliśmy podłogę z cegieł, tych które zostały po szklarni -
moja ławeczka została rozbrojona.
Czas pokazał, że garaż świetnie spełnia swoją rolę. Ponieważ stoi w
cieniu orzecha wcale nie jest w nim gorąco. Ma zamek na klucz i przede
wszystkim jest nowy! A ja mam już dość starych ruder i stęchniętych komórek.
Pewnie jak skończymy dom, ten mini-garaż pozostanie z nami jeszcze na jakiś czas, jako pomieszczenie na
rowery i kosiarkę. Pozbędziemy się go dopiero, gdy wybudujemy prawdziwy garaż
murowany.
Słyszałam, że niektórzy izolują takie blaszane garaże w środku
styropianem i trzymają w nich samochody, ale to jednak nie jest zbyt piękny
obiekt. Nam taka opcja nie pasuje.
Na jakiś czas to dobre rozwiązanie, ale garaż z prawdziwego zdarzenia to jednak konieczność :D
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis, chętnie coś takiego bym przytuliła do swojego Matizka.
OdpowiedzUsuńDzięki za wpis! Jak laik dla laika, ale już po zdobytym doświadczeniu :)
OdpowiedzUsuńPo zagłębieniu się w temat, znalazłem w internecie kotwy sadownicze. Kilka złotych droższe, ale robione z prętów zbrojeniowych i w różnych rozmiarach.
Taki garażu jest na prawdę mały ale niektórzy budują duże garaże. Budowa garażu wolnostojącego nie wymaga pozwolenia do odpowiedniego metrażu, ale na pewno powinniśmy zadbać o oddymianie garażu. Jest to budynek, w którym mogą generować się opary i gazy trujące dlatego lepiej zadbać o to za wczasu. Chodzi o nasze bezpieczeństwo.
OdpowiedzUsuńBlaszaki to tańsza alternatywa dla dużych, murowanych garaży. Jeżeli masz w planach postawienie swojego blaszaka, to polecam firmę Igopol, która zajmuje się produkcją różnych konstrukcji blaszanych. Ich projekty wykonywane są zarówno według standardowych wymiarów, jak i na zamówienie, według indywidualnych pomysłów klientów.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńPrzyznam się Wam, że na ten moment szukam sobie jakiegoś fajnego pomysłu na donice ogrodowe, no i nie wiem, na co się zdecydować, bo w sumie trzeba przyznać, że wybór jest naprawdę imponujący. Na pewno chętnie skorzystam sobie z oferty na stronie https://grudziadz365.pl/pl/644_materialy_partnera/72551_altany_ogrodowe_co_musisz_wiedzie_zanim_kupisz.html , z tego względu, że są tam fajne inspiracje.
OdpowiedzUsuńGaraż na budowie jest na pewno potrzebny, aby przechować ważne rzeczy i aby nikt ich nie ukradł :)
OdpowiedzUsuńMuszę jeszcze dodać od siebie, że ja właśnie powoli już przykładam się do przeprowadzenia remontu i wiem, że to będzie bardzo konieczne. W każdym razie polecam wam od razu bardzo dobrą firmę remontową https://www.wawerbud.pl/ i to jest zdecydowanie bardzo dobra opcja.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to piękne zielone otoczenie.
OdpowiedzUsuńJa planuję zdecydowanie większy garaż. Zdecyduję się także na automatyczną bramę, która jest funkcjonalna. W oko wpadły mi propozycje od https://www.novoferm.pl/ a o samej firmie czytałam same dobre opinie.
OdpowiedzUsuńGaraż blaszany może być świetnym rozwiązaniem praktycznym i ekonomicznym dla osób poszukujących dodatkowej przestrzeni do przechowywania pojazdów i narzędzi.
OdpowiedzUsuńChętnie wykorzystam zdobyte tu informacje w praktyce.
OdpowiedzUsuńCiekawe informacje
OdpowiedzUsuńNa pewno bardzo przydaje się w każdym ogrodzie
OdpowiedzUsuń