Dom

Dom

poniedziałek, 12 maja 2014

10. Mini-garaż czyli pakamera


Na każdej budowie musi być pakamera. W słowniku języka polskiego "pakamera" definiowana jest jako "skład, magazyn na towary". I to się z grubsza zgadza, ale tylko z grubsza. W przypadku budowy bowiem niemożliwe jest zmieszczenie materiałów do budowy w pakamerze i nie o to chodzi.
Ważne aby panowie-budowniczy mieli się gdzie przebrać (chociaż ci których poznałam nie przypominali wstydliwych panienek, dla których przebranie się w czyste portki za drzewem i pokazanie gaci to jakiś problem). Muszą też mieć gdzie zostawić łopaty, taczki i narzędzia, których nie chcą wozić ze sobą na budowę każdego dnia. Pakamera więc być musi.

W naszych dalekosiężnych planach przewidziana jest budowa garażu, takiego prawdziwego, murowanego, na samochód, kosiarkę, rowery – ale do tego daleka droga. Najpierw dom. Zresztą projekt garażu jeszcze się robi, więc nawet gdybyśmy dysponowali nieograniczoną ilością gotówki to i tak na garaż musielibyśby czekać.
Nasz samochód już tyle lat mieszka na podwórku, że jak jeszcze chwilę pomieszka pod chmurką to mu się nic nie stanie. Marek, który wszystko widzi na różowo twierdzi nawet, że dla samochodu garaż wcale nie jest zdrowy, a te parkowane pod chmurką wolniej rdzewieją.

Początkowo chodziły nam po głowie pomysły, żeby zbić szopkę z drewna, albo z płyt OSB. Szybko jednak się okazało, że sam materiał wcale nie jest tani. A jak się dorzuci koszty robocizny, wyjdzie grubo ponad 2 000 zł.
Marek nie ma czasu, aby samodzielnie bawić się w Boba-budowniczego. Poza tym, jak znam jego wrodzoną niechęć do prowizorek i zamiłowanie do działań profesjonalnych, zaraz by wymyślił jakiś mały choćby fundamencik, jakieś drzwi i okna, jakąś klamkę, zamki, więźbę dachową i zamiast taniej pakamery zrobiłaby się prawdziwa budowla. A jeśli ma powstać coś byle-jakiego, brzydkiego i na chwilę – to lepiej dać sobie spokój. Albo budować od razu porządnie, docelowo, albo wcale.

Ja od początku sądziłam, że najtańszą i najbardziej praktyczną opcją jest zamówienie blaszaka, czyli garażu z blachy. Początkowo Marek nie chciał o tym słyszeć. Mówił, że blaszaki są wstrętne, w dodatku blacha się bardzo nagrzewa w słońcu i nawet roweru tam nie można trzymać, bo gumy od opon w upale się roztapiają i parcieją w ciągu jednego zaledwie sezonu.  

Również według pana Jarka kupienie blaszaka, najlepiej używanego, to najlepsze i najtańsze wyście.
- Wcale nie musi być wielki, jak na auto. Wystarczy taki mały składzik 2 na 3 metry. Nie powinno to kosztować więcej niż 600, 700 złotych - zapewniał pan Jarek.
Marek skapitulował:
 – Ostatecznie to pan Jarek będzie tam pracował. Jeśli dla niego blaszak jest wystarczający, to co my się mamy wysilać?
W czasie budowy w garażu nikt nie siedzi. Jak jest poogoda to panowie budują - a więc są poza garażem. Gdy pada deszcz to panowie nie budują, bo na budowę w ogóle nie przyjeżdżają. Taczkom i łopatom nie trzeba zapewniać komfortu termicznego, w związku z tym nawet jeśli garaż ma się grzać w słońcu, to niech się grzeje. 

Szukaliśmy przez chwilę garaży używanych, ale ofert sprzedaży wcale nie było wiele, a te, które były wiązały się z odbiorem osobistym. Cóż, nie mamy samochodu ciężarowego i nie stanowimy ekipy siedmiu chłopa, żeby sobie taki garaż rozmontować, zapakować na autko, przewieź i zmontować na nowo. Wynajęcie ludzi i samochodu do tych czynności oznacza, że to co zaoszczędzimy na cenie garażu włożymy w usługę i ostatecznie będziemy mieć na działce stary, używany i pewnie podrdzewiały garaż w cenie nowego, albo i droższy.

Zaczęliśmy się rozglądać za ofertami nowych garaży. I tu trzeba było trochę poszperać w Internecie, bo nie wszystkie firmy mają czytelne strony. Na wielu z nich pojawiały się ukryte koszty. Niektórzy doliczali za transport, inni za montaż. Czasem na stronach podana była cena, która po rozmowie telefonicznej albo próbie złożenia zamówienia okazywała się nieaktualna, albo oznaczała cenę za m2 garażu a nie za cały garaż.

Ostatecznie Marek znalazł producenta garaży, który oferował dowóz i montaż gratis – ale bez kotwiczenia. Po naszej stronie pozostawało też przygotowanie gruntu.

Jak przygotować grunt pod garaż?
Producent nie ma tu specjalnych wymogów. Żąda jedynie, aby ustawić na podłożu co najmniej 6 bloczków betonowych – w narożnikach i w połowie długości dłuższych ścian. Oczywiście lepiej jest mieć betonową płytę, albo fundament, albo mogą też być ułożone płasko płyty chodnikowe. I tą  ostatnią opcję uznaliśmy za najmniej kłopotliwą, bo płyty chodnikowe mamy na działce. Na razie jest z nich ułożony stary chodnik, który wiódł do wyburzonego już domu. Wystarczy je wydobyć, przenieść w głąb działki i ułożyć z nich prostokątną opaskę do ustawienia garażu. Jeśli coś zostanie to z reszty ułożymy nawet podłogę w środku. Pakamera z podłogą to będzie ful wypas.

Marek z naszym pierworodnym synem przystąpili ochoczo do prac fundamentowych. Podważali łopatą stare, przerośnięte trawą płyty chodnikowe, odzyskując po kolei te niepołamane. Następnie ułożyli z nich prostokątną „podmurówkę”. Wyrównali wcześniej teren pod garaż, niezbyt dokładnie, o tyle, o ile, ale panowie od montażu nie narzekali, żeby coś było nie tak. Tymi nierównościami najbardziej przejmowałam się ja. Marudziłam, że przecież od czegoś to poziomica jest i że należy jej użyć. Ale zostałam skutecznie zignorowana:
- Możesz się nie wtrącać do męskich robót? Grządki se porób i piel, jak ci się nudzi. Z tego nikt nie będzie strzelał.

Zmontowanie garażu trwało – z zegarkiem w ręku – 25 minut!
Panowie podjechali wielkim tirem, we dwóch. Najpierw przynosili po kolei gotowe ścianki, które w ekspresowym tempie zestawili ze sobą, dokręcając je do gotowej ramy z kątownika. Skręcali wszystkie elementy na śruby przy pomocy akumulatorowego wkrętaka. Na koniec wrzucili na górę dach, dokręcili go do ścian i gotowe.
Zainkasowali 950 zł, zostawili fakturę i pojechali. A, i kazali nam samodzielnie zakotwiczyć garaż, żeby wiatr go nie porwał albo nie wywrócił.
- Chociaż - spojrzeli na teren dookoła - tu wszędzie domy i drzewa, wiatr tu się nie rozpędzi jak na pustkowiu, to jak chcecie, nic tu się raczej z nim nie stanie.
I pojechali.





Co to znaczy zakotwiczyć garaż? 
Nie mieliśmy pojęcia, jak to zrobić. Z forów internetowych mało wynika, a jak już coś piszą to najlepiej od razu zamówić betoniarkę i Boba budowniczego do roboty.
Był pomysł, żeby kupić 4 plastikowe wiaderka, cement i piach. Potem wlać zaprawę do wiaderek, uformować w mokrym betonie dziurę a jak zastygnie, to wkopać takie betonowe klocki pod narożniki, szerszymi obwodami do dołu, przysypać ziemią (nic go nie wyciągnie, bo ścięte stożki będą się zwężać ku górze i ziemia je przydusi). No a potem to już łatwo, przewiercić dziury w ramie garażu i wkręcić kołki rozporowe do betonu.
No, jak dla mnie za dużo zachodu. Marek też nie wpadł w zachwyt na myśl o babraniu się w cemencie, wożeniu piachu w naszym może nie idealnie czystym ale czystawym jednak bagażniku i takich tam innych robót, które trzeba wykonywać w rękawiczkach i się przy nich ubrudzić.

Pojechaliśmy więc do Castoramy szukać natchnienia na inne rozwiązania.
- Może popytamy tamtejszych sprzedawców krążących między regałami? - spytałam.
- No dobra, ale ty będziesz pytała. Ja nie chcę wyjść na głupka.
- Ok, ja mogę być głupkiem - zadeklarowałam się chętnie.

Sprzedawcy z Castoramy doradzali wykopanie dołków, zalanie ich betonem i użycie kołków rozporowych do betonu. Czyli że co? Że bez rozrabiania cementu i wożenia piachu się nie obejdzie? Nie może tak być. Coś wymyślimy.

W pewnej chwili trafiliśmy w dziale „Ogród” na huśtawki dla dzieci, oraz na kotwy do ich zamocowania do gruntu. Kotwa to długi na pół metra, albo i lepiej, pręt stalowy o średnicy 2 cm, więc grubas, zaostrzony na dole i zakończony uchem na górze. Do tego szpikulca, gdzieś w 1/4 długości na dole, przyspawany był okrągły kołnierz z metalu. Jak się wykopie dołek, włoży do niego kotwę i zasypie ziemią, to żadna siła jej nie wyciągnie bez odkopywania. Ziemia bowiem przysypie kołnierz i już.


Kupiliśmy 4 kotwy, gruby sznur i wróciliśmy na działkę zakotwiczać nasz mini-garaż.  
Marek wkopywał w ziemię kotwy tak, aby nad powierzchnię wystawały uszy, a ja przywiązywałam do nich ramę garażu.
Nic nie trzeba było wiercić, bo do ramy konstrukcyjnej garażu, czyli do zespawanego w prostopadłościan kątownika, przymocowane były ścianki z blachy falistej, albo raczej kwadratowej, powyginanej jakby w listewki. A więc między ramą a ściankami były szczeliny, przez które mogłam spokojnie przełożyć sznur.
Zawiązałam mocne, samo-zaciskające się węzły marynarskie, które znam jeszcze z harcerstwa. I tym sposobem garaż mamy zakotwiczony.

Nasze kotwiczenie przetrwało dwie poważne wichury, które dokonały sporych zniszczeń w okolicy, więc mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że kotwy do huśtawek ogrodowych są wystarczające do utrzymania blaszanego garażu przy podłożu.

Stanowczo odradzam rezygnację z kotwiczenia garażu i liczenie na to, że nie będzie wiatru. Jeden nasz znajomy przełożył sobie tą czynność na "za dwa dni", i gdy dojechał na działkę z kotwami w dłoniach, gotów do działania, zastał swój garaż w stanie płaskim, jakieś 50 metrów od pierwotnej lokalizacji. Ściany się powyginały, oderwały od stelaża i leżały na trawie porozrzucane jak kartki papieru. Szczęście, że nikomu nic się nie stało i że garaż wylądował na pustej łące. Latające blachy to musi być straszne. Ów znajomy musiał montować garaż od nowa, ze sfatygowanych już nieco blach i tym razem zakotwiczył go od razu.

Na koniec naszych działań cztery dziury po płytach chodnikowych, które wyciągnięte były z prostokątnej opaski w miejscach kotwiczenia, zastawiliśmy z zewnątrz cegłami, żeby żaden kot czy pies się łatwo nie przedostał do środka. Na podłodze w środku ułożyliśmy podłogę z cegieł, tych które zostały po szklarni - moja ławeczka została rozbrojona.


Czas pokazał, że garaż świetnie spełnia swoją rolę. Ponieważ stoi w cieniu orzecha wcale nie jest w nim gorąco. Ma zamek na klucz i przede wszystkim jest nowy! A ja mam już dość starych ruder i stęchniętych komórek.
Pewnie jak skończymy dom, ten mini-garaż pozostanie z nami  jeszcze na jakiś czas, jako pomieszczenie na rowery i kosiarkę. Pozbędziemy się go dopiero, gdy wybudujemy prawdziwy garaż murowany.
Słyszałam, że niektórzy izolują takie blaszane garaże w środku styropianem i trzymają w nich samochody, ale to jednak nie jest zbyt piękny obiekt. Nam taka opcja nie pasuje. 

14 komentarzy:

  1. Na jakiś czas to dobre rozwiązanie, ale garaż z prawdziwego zdarzenia to jednak konieczność :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy wpis, chętnie coś takiego bym przytuliła do swojego Matizka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za wpis! Jak laik dla laika, ale już po zdobytym doświadczeniu :)
    Po zagłębieniu się w temat, znalazłem w internecie kotwy sadownicze. Kilka złotych droższe, ale robione z prętów zbrojeniowych i w różnych rozmiarach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Taki garażu jest na prawdę mały ale niektórzy budują duże garaże. Budowa garażu wolnostojącego nie wymaga pozwolenia do odpowiedniego metrażu, ale na pewno powinniśmy zadbać o oddymianie garażu. Jest to budynek, w którym mogą generować się opary i gazy trujące dlatego lepiej zadbać o to za wczasu. Chodzi o nasze bezpieczeństwo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Blaszaki to tańsza alternatywa dla dużych, murowanych garaży. Jeżeli masz w planach postawienie swojego blaszaka, to polecam firmę Igopol, która zajmuje się produkcją różnych konstrukcji blaszanych. Ich projekty wykonywane są zarówno według standardowych wymiarów, jak i na zamówienie, według indywidualnych pomysłów klientów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam się Wam, że na ten moment szukam sobie jakiegoś fajnego pomysłu na donice ogrodowe, no i nie wiem, na co się zdecydować, bo w sumie trzeba przyznać, że wybór jest naprawdę imponujący. Na pewno chętnie skorzystam sobie z oferty na stronie https://grudziadz365.pl/pl/644_materialy_partnera/72551_altany_ogrodowe_co_musisz_wiedzie_zanim_kupisz.html , z tego względu, że są tam fajne inspiracje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Garaż na budowie jest na pewno potrzebny, aby przechować ważne rzeczy i aby nikt ich nie ukradł :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę jeszcze dodać od siebie, że ja właśnie powoli już przykładam się do przeprowadzenia remontu i wiem, że to będzie bardzo konieczne. W każdym razie polecam wam od razu bardzo dobrą firmę remontową https://www.wawerbud.pl/ i to jest zdecydowanie bardzo dobra opcja.

    OdpowiedzUsuń
  9. Podoba mi się to piękne zielone otoczenie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja planuję zdecydowanie większy garaż. Zdecyduję się także na automatyczną bramę, która jest funkcjonalna. W oko wpadły mi propozycje od https://www.novoferm.pl/ a o samej firmie czytałam same dobre opinie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Garaż blaszany może być świetnym rozwiązaniem praktycznym i ekonomicznym dla osób poszukujących dodatkowej przestrzeni do przechowywania pojazdów i narzędzi.

    OdpowiedzUsuń
  12. Chętnie wykorzystam zdobyte tu informacje w praktyce.

    OdpowiedzUsuń