Dom

Dom

czwartek, 29 maja 2014

19. Stal zbrojeniowa i drut wiązałkowy

Stal zbrojeniowa potrzebna na budowę ma postać stalowych prętów. Mają one różne długości i średnice. Jedne pręty są gładkie, a inne żebrowane. Pręty żebrowane mają wyżłobione, okręcone wokół obwodu rowki. Wyglądają podobnie do lin okrętowych. 


Wykaz potrzebnej stali znajduje się w projekcie budowlanym, ale szczegółową listę prętów pan Jarek zawarł w swojej „rozpisce”.Napisał więc np., że potrzebnych będzie 75 sztuk prętów o przekroju fi 12, a każda sztuka ma mieć 12 metrów bieżących długości.



Pręty stalowe kupuje się raz, na początku budowy, ale będą one wykorzystywane na wszystkich etapach. A więc będą używane najpierw do fundamentów, potem do zbrojenia schodów, następnie do zbrojenia stropu i wieńca, na końcu do zbrojenia drugiego wieńca. O wszystkim tym dowiedziałam się z czasem i o wszystkim po kolei postaram się opowiedzieć.

Najpierw trzeba było kupić pręty. Po znalezieniu w Internecie kilku firm handlujących stalą, rozpoczęłam telefonowanie w celu ustalenia cen.Dowiedziałam się, że stal jest sprzedawana na tony, a nie na sztuki prętów. Trzeba było więc przeliczać, ile waży pojedynczy pręt danej długości i grubości. Niektórzy sprzedawcy podawali orientacyjne ceny za sztukę, bo wiedzieli mniej więcej, ile co waży. A inni nie, kazali sobie to poprzeliczać samodzielnie i podawali tylko cenę za tonę. Troszkę zabawy z tym miałam, na szczęście z matematyką nie mam problemów.

Tak naprawdę koszty prętów można było jedynie oszacować, bo waga pojedynczego pręta określana jest tylko w przybliżeniu. Nikt tego nie mierzy i nie waży precyzyjnie.

- Proszę pani, jak pani złoży zamówienie, to magazynierzy odliczą potrzebne ilości, przygotują wiązkę do transportu i dopiero wtedy to będzie ważone, w całości. I wtedy się okaże, ile to dokładnie będzie kosztować. Na razie możemy rozmawiać tylko o kosztach przybliżonych – uświadamiała mnie pewna kobieta poirytowana moją ignorancją w temacie.

Jak ja w ogóle śmiem pytać o cenę jednego pręta! Głupia jakaś jestem, że nie wiem takich oczywistych rzeczy! – wynikało z jej tonu. Ale nie wiedziałam. Dla pani handlującej stalą zawodowo, są to rzeczy oczywiste, ale ja kupowałam pręty stalowe po raz pierwszy w życiu. W Castoramie pręty kupuje się na sztuki, a tylko gwoździe, śruby, nakrętki i podkładki na wagę. Niby skąd miałam to wiedzieć?

- A te sześciometrowe to pani chce gładkie czy żebrowane? – zapytała owa zniecierpliwiona pani w słuchawce.
- A czym to się różni? – zapytałam całkiem zaskoczona. Pan Jarek nie napisał na kartce, jakie te pręty mają być.
- No różni się, różni!
- Dobra, to ja się zapytam majstra i zadzwonię jeszcze raz.
- Tak będzie najlepiej! – pani zakończyła rozmowę z wyraźną ulgą. 

Żadnego zrozumienia dla laika, ech.
Dzwonię więc do pana Jarka i ustalam, które pręty mają być gładkie, a które żebrowane. Ustaliłam.

Wreszcie udało mi się złożyć zamówienie na stal. Zrobiłam to mailowo, w miejscu gdzie była najniższa cena za tonę. Oprócz prętów zamówiłam też drut wiązałkowy w ilości 15 kg. Drut zwinięty był w okrągłą wiązkę, przypominającą nieco bocianie gniazdo. Był grubości grubej dratwy.



W trakcie budowy dowiedziałam się, że drut wiązałkowy służy w istocie do związywania nim stalowych prętów. Odcina się niewielki kawałek takiego drutu, oplata się nim dwa elementy do związania i zakręca się drut ciasno przy pomocy kombinerek. Drut wiązałkowy po prostu.


Po telefonicznym ustaleniu przybliżonych cen i złożeniu zamówienia, po chwili otrzymałam mailem fakturę do zapłaty. Cena była o ponad 200 zł wyższa, niż wynikało to z wcześniejszej rozmowy. Okazało się, że zamiast 15 kg drutu wiązałkowego na fakturze policzono mi dwa razy więcej:

- Bo to jest jedna wiązka. My nie rozdzielamy wiązki na pół – wyjaśniała niemiła pani przez telefon.
- W takim razie należało mi o tym powiedzieć na etapie zamówienia, a nie wystawiać fakturę na więcej niż, ja chcę kupić. Przykro mi, ale nie chcę kupować piętnastu kilogramów zbędnego mi drutu.
- Proszę pani, ale przecież ja już wystawiłam fakturę!
- No to co?
- No to teraz musi pani zapłacić za zamówienie!
- Ok, ja się zgadzam. Zapłacę dokładnie za zamówienie. A w zamówieniu wpisałam 15 kilogramów drutu, nie 30 – byłam już wkurzona, zwłaszcza arogancją tej kobiety.
- No to ja teraz będę musiała robić przez panią korektę faktury?!!!
- No tak. W przeciwnym razie ja nie zapłacę.
- No wie pani co! Żeby o 15 kilo drutu robić takie ceregiele!
- Możemy nie robić ceregieli. Pani mi da te 200 zł, a ja pani dam 15 kilo drutu. Może być? Przecież to są moje pieniądze.
- Ale mnie jest drut niepotrzebny!
- Naprawdę? No widzi pani. Mnie też nie jest potrzebne o 15 kilo więcej.
- Dobrze. Niech pani chwilę poczeka. Proszę się nie rozłączać!Kobieta zadzwoniła na magazyn z drugiego aparatu i po chwili znów rozmawiała ze mną:
- No dobrze. Niech już będzie. Rozmawiałam z chłopakami na magazynie i w drodze wyjątku rozdzielą dla pani tą wiązkę na pół. Zaraz wyślę do pani fakturę korygującą. Proszę ją uwzględnić przy przelewie.
- Bardzo dziękuję – powiedziałam najmilej jak umiałam. Nie chciałam jej bardziej denerwować i starałam się ukryć satysfakcję w głosie.

Za stal, czyli za pręty i za drut wiązałkowy, zapłaciłam 3140 zł. 

Pan Jarek prosił, żeby nie zamawiać transportu stali zbyt wcześnie, a bezpośrednio przed jej wykorzystaniem:
- Stal to lepiej niech nie leży za długo. Bo jak się złomiarze zorientują, to ukradną, sprzedadzą na złom. Ja powiem, kiedy będziemy wiązać zbrojenia, to od razu zwiążemy i zalejemy betonem.
Nic z tego nie rozumiałam, co oni chcą wiązać i zalewać, ale trudno. Wolałam już nie zamęczać pana Jarka pytaniami. Pożyjemy, zobaczymy.

Wreszcie nadszedł dzień, kiedy przywieźli stal. Przy zamówieniach powyżej 3 tys. zł transport był gratis. Ledwie się załapałam. Przyjechał niewielki samochód transportowy z odkrytą naczepą, na której leżała całkiem nieduża wiązka prętów. Byłam rozczarowana. Tak mało za tyle pieniędzy?

Pręty i drut były podrdzewiałe. Pan Jarek mówił, że to normalne i że to nie przeszkadza. Druty wystawały poza przyczepkę, na ich końcu przywiązana była czerwona chorągiewka, aby inne samochody na ulicy nie nadziały się na długi ładunek. 
Druty były bardzo długie, aż kierowca miał problem ze złożeniem się w zakręt, gdy próbował tyłem wjechać przyczepą w głąb działki. Po kilku próbach w przód i w tył wreszcie manewr się udał. Ekipa pana Jarka wraz z kierowcą ściągnęli pręty z samochodu na ziemię. Naszarpali się z tym trochę, bo mimo niepozornego wyglądu stal jest naprawdę ciężka. Drut schowali w garażu.

Gdy próbowałam sobie wyobrazić, po co właściciwie potrzebna jest stal na budowie, przypomniała mi się wycieczka na Westerplatte. Można tam zwiedzić stary, zbombardowany bunkier. Doskonale widać w nim, jak ważną rolę pełni zbrojenie. Sam beton rozpadłby się w pył, a dzięki stalowym zbrojeniom nawet po wybuchu bomby większa część stropu się utrzymała i nie spadła na posadzkę. Okazuje się, że beton bez zbrojenia jest słabiutki, choć wydaje się taki twardy.



I to już koniec historii o kupowaniu stali. 


4 komentarze:

  1. Ciekawy artykuł. Warto było tutaj zajrzeć. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak najbardziej taka stal jest niezwykle ważna i moim zdaniem zawsze warto jest stawiać na produkt najwyższej jakości. Jak dla mnie świetnie sprawdza się produkt od https://profi-stal.pl/ i praktycznie tylko tam je zamawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie napisane! Ja miałem podobną sytuację, na szczęście obsługa była o niebo lepsza niż we wspomnianym wpisie ;) zamawiałem pręty zbrojeniowe z tej hurtowni: https://ulamex.com.pl/pret-stalowy-zebrowany . Polecam!

    OdpowiedzUsuń